Wiele zdjęć w tym albumie jest rozmytych, zupełnie tak, jakby zrobiono je dłonią trzęsącą się w delirium. Jednak bez tego zabiegu chaos zawarty w alkoholowym uzależnieniu nie byłby taki wyraźny i porażający jak w "Deceitful Reverence".
"Podstępna adoracja" – tak można przetłumaczyć tytuł albumu Igora Pisuka. Tych słów można byłoby również użyć jako synonimu wpadania w alkoholizm, którego dotyczą zdjęcia pokazane w "Deceitful Reverence", albumie wydanym przez BLOW UP PRESS. W końcu na początku pije się tylko przy wesołych okazjach, a im częściej takowe się zdarzają, tym szybciej nałóg wyciąga szpony po niektórych ludzi.
Często robiąc to niepostrzeżenie, podstępnie.
"Ten cykl nie opowiada tylko o konkretnym bolesnym doświadczeniu, ale staje się też metaforą samego sposobu bycia w świecie. Wszystkie zdjęcia Igora opowiadają o stracie. Najbardziej autoportrety, które stanowią największą część jego prac, jak również motyw przewodni jego pracy. Są pamiętnikiem i dokumentem, nawet jeśli wydają się surrealne. Stanowią kronikarski zapis historii osoby wracającej do życia" – czytamy w eseju partnerki Igora Pisuka, Agaty Pyzik.
Zdjęcia Pisuka są niepokojące, pełne chaosu. Rozmyte, deliryczne kadry wywołują u odbiorcy niepokój, jednak wydają się najlepszym odbiciem alkoholowego upadku, często wiążącym się z zanikami pamięci – niewyraźnymi wspomnieniami minionej nocy.
– Fotografia pozwalała mi oddać chaos w głowie, nazywać różne uczucia i stany, przyglądać się towarzyszącej mi samotności, wyobcowaniu, miłości, różnego rodzaju lękom i nadziejom – mówi autor książki.
Mrok, w którym czai się światło
"Autoportrety w 'Deceitful Reverence' ukazują nieustającą walkę, by poznać siebie samego, mimo że z pewnością odbywa się to kosztem porażek i błędów. Człowiek nie może poznać siebie samego, może zwłaszcza jemu nie może się to udać. Pamiętając, że mózg pod wpływem alkoholu traci fragmenty swojej pamięci, niektóre z tych autoportretów powstały, żeby w ogóle siebie zapamiętać" – pisze Agata Pyzik.
W "Deceitful Reverence" Pisuk pokazał wewnętrzną walkę z własnymi demonami. Mroczne momenty, w których w alkoholowym chaosie gubił samego siebie, są punktem wyjścia do dalszej batalii. Z sobą. Na nowo odkrywanym światem. Poszukiwaniem bliskości z drugą osobą i w końcu znalezieniem miłości.
"Lata znieczulania się alkoholem, spędzone w samotności i izolacji, sprawiły, że człowiek nauczył się przestać odczuwać. Teraz próbuje uczucia odzyskać. Świat jednak pozostaje niepoznany, kafkowski. I jak bohater Kafki, nasz bohater - niedojrzały, naiwny i wiecznie młody, wierzący, że świat można zrozumieć - lunatykuje przez niego" – czytamy w eseju.