Zakłady poprawcze, jak ten w Jarzmanicach–Zdroju, są przepełnione
Zakłady poprawcze, jak ten w Jarzmanicach–Zdroju, są przepełnione Fot. Bartłomiej Sowa / Agencja Gazeta

"Gazeta Wyborcza" opisuje patologiczne sytuacje w systemie wychowania trudnej młodzieży. Rozmawia z Katarzyną, która przez wagary trafiła do ośrodka, gdzie na porządku dziennym były pobicia, kradzieże i przemoc. To dowód na niewydolność systemu, który chociaż został niedawno zmieniony, pozostawił 400 młodych ludzi w poprzednim stanie prawnym.

REKLAMA
Siedemnastoletnia dziewczyna, z którą rozmawia dziennikarka "Gazety Wyborczej" odsiaduje wyrok za udział w gwałcie i pobicie koleżanki. To był warunek przetrwania w ośrodku, do którego trafiła za wagarowanie. – Każdy, kto tu przyjeżdża, zostaje przez innych wychowanków pobity i okradziony. Tak jest wszędzie w Polsce. (…). Wychowawcy radzili nowym, żeby jakoś wytrzymali pierwsze dni. Ja nie chciałam wytrzymywać. Jak przychodzą cię pobić, a ty nie mówisz nawet "spier...", nikt cię nie będzie szanował – mówi Katarzyna.
Co prawda w Polsce są trzy różne typy ośrodków, gdzie trafia się za różne rodzaje przewinień, ten podział często nie ma znaczenia. Młodzież, która powinna trafić do poprawczaka często jest umieszczana w młodzieżowych ośrodkach socjoterapeutycznych dla osób z problemami wychowawczymi, bo tylko tam są miejsca. Umieszczenie w jednej placówce młodzieży, która ma na swoim koncie na przykład notoryczne wagary i tych, którzy dostali już wyroki za przestępstwa często kończy się tragicznie.
Katarzyna
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

W ciągu pierwszych miesięcy po otwarciu ośrodka policja interweniowała aż 50 razy. Pobicia, wybijanie okien, wyzywanie nauczycieli. Tam był cały przekrój: dziewczyny i chłopcy, 17- i 14-latki razem, wymieniali się w nocy pokojami. Wielu miało już grubą kartotekę policyjną. W każdej chwili mogłaś zostać pobita. Chłopcy kradli nam wszystko, nawet majtki. CZYTAJ WIĘCEJ


Przyczyn jest kilka, ale główne źródło problemów leży w sądach, które decydują o skierowaniu młodych ludzi do konkretnych ośrodków. Często bez zbadania, dla jakich ludzi są one przeznaczone. Poza tym pracownicy takich ośrodków często są niedokształceni i brak wśród nich socjoterapeutów i psychologów. Szansą na poprawę sytuacji jest nowelizacja ustawy, która wprowadza wymóg zgody rodziców na umieszczenie ich dziecka w ośrodku socjoterapeutycznym.