
Im większe więzienie, tym więcej problemów – łatwiej, żeby coś umknęło oku funkcjonariusza, ale i łatwiej o to, by któryś z nich to oko przymknął celowo. Ci, którzy na co dzień pracują za kratami, ani trochę nie dziwią się, że skazani mają w celach komórki. To się zdarza dość często. Bardziej ich zaskakuje to, że partnerka jednego z więźniów postanowiła swemu ukochanemu zrobić taką reklamę.
Zdjęcia poszły w świat dzięki - jak można się domyślić - partnerce bohatera fotografii. Zamieściła je na Facebooku, opatrując komentarzami: "Mój jedyny", "Mój wojownik" czy... "Skorumpowany Zakład Karny w Chełmie". Sprawę opisał lubelski "Dziennik Wschodni" i zaczął się dym.
O sprawie zrobiło się głośno, jasne więc, że wymagała ona pilnej reakcji władz Służby Więziennej. Natychmiast wszczęto czynności wyjaśniające i – jak informuje naTemat rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie, por. Edyta Radczuk, pierwsze efekty już są. Udało się ustalić, że w sprawie mógł zawinić jeden z funkcjonariuszy.
Natychmiast po otrzymaniu informacji, że zdjęcia jednego z osadzonych pojawiły się na profilu w mediach społecznościowych dyrektor jednostki wszczął czynności wyjaśniające, które mają na celu wyjaśnienie wszelkich aspektów sprawy, a przede wszystkim: jak zdjęcia zostały wykonane i w jaki sposób dostarczono je do osoby, która zamieściła je w internecie. Sprawdzamy również czy w tej konkretnej sytuacji zawinił człowiek czy też procedura.
Czynności wyjaśniające w sprawie jeszcze trwają, ale już na obecnym etapie stwierdzono, że jeden z funkcjonariuszy mógł zachować się niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Dyrektor jednostki natychmiast złożył zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. W chwili obecnej ten funkcjonariusz został odsunięty od wykonywania obowiązków.
– Teraz jak nic cały zakład w Chełmie zostanie przetrzepany i przeszukane zostaną wszystkie cele. Zgrane zostaną wszystkie obrazki z kamer, które muszą być na korytarzach, i będą ustalać, czy cela była kontrolowana, który funkcjonariusz do niej wchodził, czy więzień był kontrolowany, gdy wracał z widzeń lub z pracy – przewiduje w rozmowie z naTemat, prosząc o anonimowość, funkcjonariusz z niedużego zakładu karnego na północy Polski.
Komórki to jest rzecz najbardziej pożądana przez skazanych. Na dalszych miejscach są narkotyki i alkohol. Komórka jest dla nich najważniejsza, bo przez nią wszystko się da załatwić. U nas też się zdarzyło, że ktoś wniósł komórkę i założył konto na Facebooku. Szybko to zostało zauważone – komórka zarekwirowana, konto zlikwidowane i żadna taka afera nie zdążyła wybuchnąć.
Funkcjonariusz zastanawia się, co mogło kierować partnerką bohatera zdjęć, że zdecydowała się je opublikować na Facebooku z dokładną informacją, w którym kryminale siedzi jej wybranek. – Bezmyślność? Głupota? A może miała dość telefonów od niego i chciała, żeby funkcjonariusze odcięli mu dostęp do telefonu? To to pewnie się jej udało – kwituje.
Jego zdaniem komórkę jeszcze dałoby się przemycić do celi tak, by klawisz nie zauważył. Ale wielkie opakowania odżywek? Tego nie da się schować tak łatwo, jak niedużego telefonu. – Te odżywki nawet nie były schowane, one leżały na wierzchu. Przecież przy każdym otwarciu celi funkcjonariusz musiał to widzieć – mówi mój rozmówca, podejrzewając, że co najmniej jeden funkcjonariusz będzie miał postępowanie dyscyplinarne.
Jak już jakiś funkcjonariusz raz weźmie, to potem jest już umoczony. Bierze cały czas, a bywa że i za darmo musi coś więźniom przynosić. Wpada w taką pułapkę – osadzeni go zastraszają, że go wsypią i kółko się zamyka. Jak taki więzień ma komórkę, to zadzwoni do kolegów na wolności, powie im, o której jakiś funkcjonariusz kończy pracę, oni na niego przed bramą poczekają...
Mój rozmówca zwraca uwagę, że w innych krajach UE funkcjonariusze w więziennictwie otrzymują specjalny dodatek antykorupcyjny, aby nie byli podatni na to, żeby za sto złotych dodatkowo zrobić coś na nielegalu.
A u nas? – Mam kilkanaście lat stażu i zarabiam 3200 zł na rękę. Mój kryminał jest w małym mieście. Tu za te pieniądze jako tako jeszcze żyć się da. Ale w dużym mieście nie sposób – tłumaczy.
Co może grozić kulturyście ze zdjęć z chełmskiego Zakładu Karnego? Rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu SW w Lublinie przyznała, że nie może udzielić w tej sprawie informacji. Potwierdziła jedynie, że więzień ten przebywa w warunkach zakładu karnego typu zamkniętego. A to oznacza, że władze więzienia niewiele mogą mu zrobić.
