Prof. Ryszard Bugaj
Prof. Ryszard Bugaj Fot. Jerzy Gumowski / Agencja Gazeta

Na jaw wychodzą kolejne fakty na temat niejasnej przeszłości Marcina Plichty, prezesa Amber Gold. Pokazują one bierność i niekompetencję służb państwa. Czy państwo opuściło Polaków? Czy potrzebujemy nowych regulacji, by takie sytuacje się nie powtórzyły? A może to nie jest zadanie państwa i klienci Amber Gold sami są sobie winni?

REKLAMA
Sytuacja wokół Amber Gold czegoś nas nauczy?
Chyba jeszcze za wcześnie, żeby to stwierdzić, ale na pewno powinno nas czegoś nauczyć. W każdym kraju, także w Polsce powinna być równowaga między regulacją a wolnością gospodarczą. Pod wpływem post transformacyjnego nastroju wolności, ale też nacisku pewnych grup interesu, stwierdzono, że państwo nie powinno wtrącać się w działalność bankową.
Nie powinno tak być, że działalność typu Amber Gold można założyć bez żadnych gwarancji, że nie sprawdza się biografii takiej osoby. Przecież ten pan miał na koncie cztery wyroki sądów, a mimo to prowadził biznes na dużą skalę. Powinno się chronić obywateli przed czymś takim, bo nie wszystkiego można dowiedzieć się z umowy. Poza tym umowy są niezwykle skomplikowane i wielu ludzi nie jest w stanie zrozumieć zagrożeń w nich ukrytych.
Jak dostaję nowy regulamin z banku, który ma 100 stron, to teoretycznie powinienem to przeczytać i nie podpisywać, jeśli coś mi tam nie pasuje. Ale kto to robi? Nawet prawnicy, którzy nie specjalizują się w prawie bankowym, mogą mieć problemy z takimi umowami. Trzeba się więc zastanowić, jakie informacje może przyswoić zwykły konsument.
Można to jakoś zmienić?
Pewnym rozwiązaniem było przygotowywanie przez instytucje państwowe standardowych wzorów umów bankowych czy telekomunikacyjnych. Takich, które będą pozbawione skomplikowanych zapisów czy kruczków i każdy będzie mógł je zrozumieć. Oczywiście za zgodą obu stron, banku i klienta, powinna być możliwość odstąpienia od takiej standardowej umowy. Teraz nawet jak ktoś poświęca czas na czytanie umów, to bankom niezbyt się to podoba. Moi znajomi dokładnie sprawdzili umowę, którą mieli podpisać, zaczęli zgłaszać wątpliwości, więc bank z nich zrezygnował, bo nie lubi takich dociekliwych klientów.
Powinniśmy wprowadzić nowe regulacje działalności bankowej czy wystarczy edukowanie i informowanie społeczeństwa, tak jak to proponuje Rzecznik Praw Obywatelskich?
Myślę, że to nie są wykluczające się drogi. Najważniejsze jest aby zdefiniować co taki przeciętny konsument może przyswoić. Ja zawsze szybko dokonywałem decyzji o zakupie, ale pewnego razu poświęciłem sporo czasu i kupiłem dobry aparat 200 złotych taniej. Później policzyłem, że zajęło mi to 15 godzin i w gruncie rzeczy mi się nie opłacało.
Podobnie z podwykonawcami na budowach autostrad. Przecież sprawdzenie kondycji finansowej zwycięzcy przetargu pochłonęłoby masę czasu i pieniędzy. Więc taki drobny przedsiębiorca ma chyba prawo przyjąć, że skoro firma wygrała przetarg Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, to można jej zaufać. Okazało się, że instytucja państwowa zawiodła.
Możemy zrzucić na konsumentów obowiązek dokładnego sprawdzania wszystkich umów, ale to będzie kosztowało ich sporo czasu. Zawsze trzeba zwracać uwagę na koszty transakcji. I to nie tylko te finansowe, ale też czas. I tutaj mogłoby pomóc państwo.
Instytucje państwa zawiodły obywateli? Przecież na Amber Gold był na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego od 2009 roku, a służby specjalne zaczęły się nim zajmować dopiero w połowie tego roku.
Oczywiście ta sprawa pokazuje pewne niedopatrzenia, ale byłbym bardzo ostrożny w krytykowaniu KNF. O ile obywatel może robić wszystko to, co nie jest zakazane prawem, to instytucje państwowe mogą robić jedynie to, co im się nakazuje. Już słyszę protesty mędrków, którzy teraz chcą bardziej zdecydowanych działań. Ważne jest, żeby odbijając się od jednej ściany, nie uderzyć w drugą. Oczywiście zwiększenie kontroli nad instytucjami bankowymi i parabankowymi będzie okupione pewnymi kosztami, ale uważam, że powinniśmy tutaj znaleźć balans i w pewnym zakresie zwiększyć kontrolę.