
Na terenie gminy Dobrzeń Wielki właśnie zakończyły się konsultacje społeczne. Wynik – 97 proc. głosujących opowiedziało się za powrotem pięciu sołectw: Borek, Brzezia, Czarnowąsów, Krzanowic i Świerkli oraz części sołectwa Dobrzeń Mały. Tereny te gmina utraciła z początkiem 2017 r., gdy wbrew woli mieszkańców wsie te zostały włączone do Opola i stały się dzielnicami miasta.
Wójt przewiduje, że za półtora roku gmina może się znaleźć w stanie upadłości. W tej chwili jeszcze jakoś ciągnie, bo korzysta ze środków, które zgromadzone zostały wcześniej oraz z tego, co Opole co roku wypłaca w ramach rekompensaty. Na początku było to 9 mln zł, ale przez dwa lata gmina musiała płacić od tego 3 mln "janosikowego"; potem otrzymywała 6 mln. W sumie przez cztery lata dostała 24 mln. Ale w 2020 przyjdą ostatnie pieniądze z Opola i od 2021 okrojona gmina zostanie na własnym garnuszku.
Od 2021 r., aby zamknąć budżet, będzie mi brakowało co najmniej 3 mln zł. Nie mówiąc już o jakichkolwiek inwestycjach. Aby jakoś się w tym budżecie mieścić, stanę przed koniecznością likwidacji ośrodka kultury czy szkół. Taka prawda, ja tu nic nie wyolbrzymiam. To nie tylko ja to mówię, poprzednie władze gminy też uprzedzały, że przed nami taka perspektywa.
Zanim doszło do podziału gminy, Dobrzeń Wielki dysponował budżetem o 40 mln zł wyższym niż teraz – 25 mln z Elektrowni Opole i 15 mln z terenów inwestycyjnych, które były dookoła elektrowni. Wójt przyznaje, że w Urzędzie Wojewódzkim już usłyszał, że sąsiednie gminy jakoś się utrzymują za podobną sumę, jaką ma Dobrzeń Wielki, i sobie radzą. – Ale te gminy nie mają ośrodków kultury, straży pożarnej, klubów sportowych, tylu szkół czy nawet sieci cieplnej – wymienia.
Wspomniana sieć cieplna została wybudowana "za dobrych czasów", gdy Dobrzeń Wielki stać było na więcej niż okoliczne gminy. Stać było także na to, by mieszkańcom nie naliczać opłaty amortyzacyjnej. Teraz sieć się starzeje, wisi nad nią widmo remontu, ale nie ma za co. Wójt nie wyklucza, że także i sieć cieplną trzeba będzie wygasić.
– Zamiast iść w kierunku ekologii, będę mówił ludziom: "podłączajcie się pod co chcecie, bylebyście mieli ciepło". Bo gmina nie jest już w stanie do tej sieci dopłacać. Generalnie przed nami perspektywa jest taka, że przyjdzie nam niszczyć dorobek kilku pokoleń. Choć przecież to absurd – przewiduje.
To pan Jaki wraz z panem prezydentem Wiśniewskim byli głównymi autorami pomysłu powiększenia Opola. Wbrew opiniom ludzi i wbrew racjonalnym argumentom, ile kosztuje utrzymanie tej gminy. Efekt jest taki, że będziemy pierwszą gminą, która może upaść przez działanie własnego rządu, a nie przez niegospodarność czy jakieś machlojki samorządu.
– Mamy wyniki konsultacji społecznych, w których 97 proc. głosujących opowiedziało się za powrotem do stanu rzeczy sprzed roku 2017. Wkrótce Rada Gminy podejmie stosowną uchwałę, aby skierować wniosek w tej sprawie do wojewody opolskiego oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji – zapowiada Piotr Szlapa.
W Urzędzie Miasta usłyszeliśmy, że za swoiste konsultacje społeczne w sprawie powiększenia Opola należałoby uznać wyniki jesiennych wyborów samorządowych. Prezydent Arkadiusz Wiśniewski (przed laty w PO, od 2014 startujący jako kandydat niezależny) wygrał w pierwszej turze, zdobywając ponad 70 proc. głosów. Kandydaci PiS i Koalicji Obywatelskiej uzyskali wyniki jedynie kilkunastoprocentowe.
Bernard Kałuża jest zawodnikiem i wiceprezesem wiejskiego klubu sportowego LZS Grom Świerkle. Mówi, że przez 10 lat nie było żadnego problemu z tym, żeby gmina zrobiła nowe boisko dla klubu i sfinansowała jego wyposażenie. Dziś na nowy sprzęt nawet nie ma co liczyć. Trzeba się cieszyć, że służy to, co kupiono z pieniędzy z Dobrzenia Wielkiego.
– Nawet ci zwolennicy wielkiego Opola zaczynają dostrzegać, w jakim kierunku to idzie, jak tracimy na znaczeniu. Teraz jeszcze Świerkle mają status dzielnicy, ale wygląda na to, że i to nam odbiorą. A wtedy pieniędzy dla Świerkli będzie jeszcze mniej – przewiduje Bernard Kałuża.