Placówka Amber Gold w Warszawie
Placówka Amber Gold w Warszawie Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

Przez niemal trzy lata Marcin Plichta, człowiek z czterema wyrokami, zbierał pieniądze od dziesiątków tysięcy klientów. Czy państwo powinno zabronić mu działalności? A może wystarczyło ostrzec przed powierzaniem pieniędzy Amber Gold?

REKLAMA
Po kilkudniowej nerwówce i oczekiwaniu na rozpoczęcie wypłat przez Amber Gold, zaczynają się pojawiać pytania, kto jest odpowiedzialny za te wydarzenia. Część komentatorów i polityków ocenia, że zawiodło państwo, które powinno ukrócić biznesowe zapędy Marcina Plichty już na samym starcie. Przypominają jego wyroki i niespłacenie zobowiązań z poprzedniego biznesu.
Profesor Ryszard Bugaj, doradca ekonomiczny Lecha Kaczyńskiego, podnosi problem niezrozumiałych umów, które ułatwiają działanie na niekorzyść klientów. Uważa, że trzeba zwiększyć kontrolę nad sektorem bankowym w ogóle, a nie tylko nad parabankami. Ocenia, że obywatele nie są w stanie na własną rękę sprawdzić wiarygodności instytucji z którą podpisują umowę i państwo powinno ich w tym wyręczać.
Z kolei były minister sprawiedliwości, profesor Zbigniew Ćwiąkalski, uważa, że wystarczyłoby dobrze wykorzystywać już istniejące narzędzia prawne. Przestrzega też przed usprawiedliwianiem klientów Amber Gold, bo każdy z nas musi brać odpowiedzialność za to, co podpisuje. Propozycję prof. Bugaja ocenia jako niezgodną z konstytucją i niemożliwą do przeprowadzenia.
Jakie [Waszym zdaniem] wnioski powinniśmy wyciągnąć z kłopotów Amber Gold? Czy państwo powinno wyręczać obywateli przy zawieraniu umów finansowych? Czy porzuciło Polaków przy tej sprawie? A może to klienci są sobie winni i powinni się nauczyć większej ostrożności? Czy prawo dotyczące instytucji finansowych powinno zostać zmienione?