
Europosłowie Platformy Obywatelskiej nie zagłosowali jednomyślnie w kwestii dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym, którą przeciwnicy nazwali ACTA2. I już części z nich przypięto łatkę "zdrajców narodu", którzy chcą "cenzurować internet". – Myślę, że w Polsce mamy problem ze zrozumieniem, czym jest kradzież własności intelektualnej. Świetnie rozumiemy, czym jest kradzież samochodu czy portfela, natomiast kompletnie nie rozumiemy, czym jest zawłaszczanie w celach zarobkowych cudzych zdjęć, prac naukowych, muzyki, filmów – tłumaczy europosłanka Julia Pitera, która opowiedziała się za dyrektywą.
Artykuł 13 nakłada nowy obowiązek na platformy internetowe, takie jak Facebook, Twitter czy Instagram, których użytkownicy dzielą się treściami takimi jak teksty, zdjęcia, filmiki, muzyka... Zgodnie z nowym prawem serwisy te będą musiały proaktywnie monitorować to co zamieszczają internauci i na bieżąco sprawdzać, czy nie łamią oni prawa autorskiego.
W praktycy to znaczy, że Facebookowi, Twitterowi i innym podobnym serwisom będzie się opłacało bardzo restrykcyjnie pilnować treści zamieszczanych przez użytkowników i usuwać nawet to, co nie narusza prawa autorskiego - tak na wszelki, aby na pewno uniknąć odpowiedzialności. Ucierpią na tym internauci.
Czytaj więcej
Za przycięciem dyrektywy w sumie zagłosowało 348 europosłów, przeciwko – 274. W tym pierwszym gronie znaleźli się przedstawicie Platformy Obywatelskiej: Kazimierz Ujazdowski, Danuta Hübner, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Barbara Kudrycka, Julia Pitera, Bogdan Zdrojewski, Tadeusz Zwiefka i Marek Plura. Ten ostatni kolejnego dnia skorygował swój głos – i opowiedział się przeciwko wprowadzeniu dyrektywy.
– Głosowałam zgodnie ze stanem swojej wiedzy, opartej na uważnej lekturze proponowanych przepisów. Dzięki temu nie poddałam się ostremu lobbingowi, nakierowanemu najostrzej na Polskę przez wynajęte firmy spoza naszego kraju. To zostało dość precyzyjnie opisane przez zachodnich dziennikarzy – mówi nam Julia Pitera, europosłanka PO, która podczas wtorkowego głosowania opowiedziała się za wprowadzeniem dyrektywy.
Nie uważam, że ilość ludzi dających wsparcie tym, którzy nieuczciwie zarabiają na cudzej pracy, jest większa niż tych, którzy rozumieją problem. Politycy PiS zamiast okłamywać ludzi powinni tłumaczyć swojemu elektoratowi, że nie wolno zarabiać na dziełach z pomijaniem ich twórców. Jest jakaś granica populizmu.
Róża Thun: Potrzeba czasu
Przeciwko wprowadzeniu dyrektywy – oprócz europosłów PiS, PSL, SLD, Unii Pracy (za wyjątkiem Bogusław Liberadzki (SLD), Janusz Zemke (SLD-UP) – wstrzymali się od głosu) – zagłosowało czterech europosłów PO: Róża Thun, Adam Szejnfeld, Michał Boni i po korekcie – Marek Plura.
