
Filmami wyleczyła się z depresji, nie chce wybierać między fabułą i dokumentem, a na planie musi używać przemocy wobec mężczyzn „bo tylko tak kobieta może zrobić film w Senegalu”.
– Nie dziwi mnie, że jestem tu sama, a moi koledzy tworzą kilkunastoosobową grupę. Stanowimy idealny przekrój tego, co dzieje się w kinie afrykańskim. Z tą różnicą, że w Locarno nie oczekują, że podam im kawę.
Khady ma 44 lata i 9 filmów na koncie, co stanowi rekord w kategorii produkcji zrealizowanych w Afryce przez kobietę. W kinie najbardziej interesuje ją możliwość przyjrzenia się z bliska człowiekowi w krytycznych momentach jego życia. Jej bohaterkami są silne, afrykańskiego kobiety, a ich obraz to często eksperyment z formą. – Mój proces polega na znalezieniu rewelacyjnego tematu na dokument, zebraniu materiału, poznaniu prawdziwych ludzi, a potem ubłaganiu ich, by zechcieli zagrać dla mnie w filmie fabularnym na podstawie fikcyjnego scenariusza – opowiada.
Przed ciężką pracą fizyczną uchronił ją Vieyra, który postanowił sfinansować jej studia w Paryżu, jednak musiała przysiąc, że po zakończeniu edukacji wróci do Dakaru. – Wiele mu zawdzięczam, jednak nawet wtedy patrzył na mnie jak na zabawne zwierzątko, które wykonuje ciekawe sztuczki – przyznaje .
Kiedy zdecydowałam się studiować filozofię na Sorbonie był zachwycony i stwierdził, że chętnie zobaczy jak senegalska kobieta myśli naprawdę.
– Każdego dnia płakałam z wściekłości, ponieważ nikt nie traktował mnie poważnie, cała ekipa miała swój pomysł na film, a fakt, że jestem kobietą traktowali jako brak reżysera – wspomina.
Operator powiedział mi, ze powinnam się wstydzić tego, co robię i że nie zmieni nic zgodnie z moimi poleceniami, ponieważ w życiu nie musiał słuchać kobiety. Wtedy zdecydowałam się zatrudnić ochroniarza-asystenta, który przemocą „przekonywał” ich do mojej autorskiej wizji.
Praca w takiej atmosferze nie mogła jednak zakończyć się sukcesem i Khady zmuszona była porzucić swój pierwszy filmowy projekt.
Zaczęła przemierzać Dakar końca XX wieku z własną kamerą i skupiła się na pasażerach i kierowcach zatłoczonych miejskich autobusów. Tak powstał udramatyzowany dokument "Colobane Express”(2000), po części nakręcony przez samą reżyserkę kamerą z ręki. – Podczas pracy nad tym tytułem odczułam prawdziwą moc kina, tego jak wpływa na naszą rzeczywistość. Podobnie jak w Bijoux poprosiłam autentyczne postacie od odgrywanie roli fikcyjnych. Doświadczony kierowca autobusu tak zaangażował się w scenę, w której pasażer wszczyna bójkę, że sam dostał ataku epilepsji. Pozwolił mi to wykorzystać w filmie, to chyba najbardziej szczery moment w całej mojej pracy twórczej – opowiada reżyserka.
Film odniósł znaczący sukces na świecie, otrzymał nagrody na festiwalach w Ghent i Brukseli, a Khady Sylla została namaszczona jako „przyszłość kina Afryki” przez krytyków z Le Figaro. Wtedy właśnie reżyserka popadła w depresję. – Całymi dniami nie wychodziłam z pokoju, przez rok nie pozwoliłam się zbliżyć nikomu, poza moimi synami. Wiedziałam, że popadam w stany apatii, tracę świadomość. To, czego potrzebowałam najbardziej, to towarzystwa innych, takich jak ja – mówi.
Powstały w ten sposób dokument „Une fenêtre ouverte” (fr. Otwarte okno, 2005) został zaprezentowany w tym roku Locarno. Przed projekcją Khady powiedziała kilka słów do publiczności, po czym rozpłakała się.
– To jak patrzenie na nagranie własnej sesji terapeutycznej, wspomnienie bólu i rozpaczy jaki odczuwa się, gdy człowiek zdecyduje, że potrzebuje pomocy. Bez tego nie mogłabym żyć dalej i realizować kolejnych filmów.
Najnowszy projekt Khady to „La monologue de la muette”(fr. Monolog niemowy, 2008) dokument o senegalskich służących zainspirowany postacią jej matki. – Fascynują mnie afrykańskie kobiety, ich siła i odwaga, z jaką muszą każdego dnia stawiać czoła kolejnym wyzwaniom. Niewielu rozumie, że nam w Senegalu nie chodzi jak na razie o emancypację, a o odciążenie.
– Za rok chcę ponownie spróbować zekranizować „Okaleczoną”. Jeśli nie będę musiała przy tym uderzyć żadnego chłopca w wieku mojego dorosłego syna uznam, że kino Afryki idzie w dobrym kierunku.