Lech Wałęsa krótko i dosadnie skomentował porozumienie rządu z oświatową "Solidarnością". Ten nauczycielski związek był jedynym, który przystał na warunki zaproponowane przez gabinet Mateusza Morawieckiego reprezentowany przez Beatę Szydło. Pozostałe dwa je odrzuciły i w poniedziałek zaczął się w całej Polsce strajk pracowników oświaty.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
"Solidarność" jest krytykowana za to, że poszła na układ z rządem. Lech Wałęsa, który od dawna pozostaje ze spadkobiercami historycznej" S" w fundamentalnym sporze, napisał na Twitterze lakonicznie: "Nie ma Solidarności".
Przypomnijmy, że w niedzielę późnym wieczorem zakończyły się "rozmowy ostatniej szansy" nauczycieli z przedstawicielami rządu. Porozumienie – składające się z pięciu punktów – podpisała jedynie oświatowa "Solidarność". Główna negocjatorka rządowa Beata Szydło nazwała to sukcesem i przedstawiła pozostałym nauczycielskim związkom – ZNP i FZZ – "S" jako wzór do naśladowania.
Ryszard Proksa, przewodniczący oświatowej "Solidarności", poinformował, że jego związek osiągnął wszystkie punkty, które zgłosił w negocjacjach. – Jest to sukces, ponieważ jednym z głównych naszych postulatów, oprócz płacowego, była zmiana systemu wynagradzania i to osiągnęliśmy. Można powiedzieć, że wszystkie cztery postulaty, które zgłosiliśmy do negocjacji, zostały przyjęte – wyjaśnił Proksa.
Jednak w mediach społecznościowych oświatowej "Solidarności" pod postem informującym o przystaniu na warunki rządu pojawiły się liczne komentarze. Autorom porozumienia z rządem zarzucano zdradę związkowych ideałów. "Wstyd", "hańba", "łamistrajki" – to tylko niektóre z emocjonalnych określeń, które padały.
Strajk nauczycieli rozpoczął się w poniedziałek i jest bezterminowy.