
Reklama.
Prokurator Stanisław O., który postawił Komendzie zarzut zabójstwa i gwałtu, miał kupić kradziony samochód od złodzieja, za co w ramach kary został oddelegowany do pracy w Warszawskiej Prokuraturze. Po pół roku Stanisław O. powrócił do Wrocławia, gdzie wciąż utrzymywał kontakty z miejscowymi przestępcami – poinformował "Fakt". Właśnie wtedy przydzielono mu sprawę zabójstwa Małgosi Kwiatkowskiej.
Według informatora "Faktu" w związku z tym, że nie było przełomu w sprawie zabójstwa nastolatki, "znaleziono niewinnego i ktoś musiał dorobić papiery". Padło na Stanisława O., który zanim został odsunięty od sprawy, postawił zarzuty oraz wniósł o areszt dla Tomasza Komendy. Śledztwo trafiło później do Tomasza F., któremu według tabloidu również nieobce były kontakty z przestępczym półświatkiem. Prokurator podpisał akt oskarżenia, co skutkowało skazaniem niewinnego Komendy na 25 lat pozbawienia wolności.
Za branie łapówek podczas śledztw i za ujawnianie informacji na temat świadków Stanisław O. dostał w 2015 roku karę więzienia w zawieszeniu. Z kolei w 2019 roku otrzymał wyrok bezwzględnego więzienia za korupcję. Prokurator Tomasz F. wciąż nie odpowiedział za oskarżenie niewinnego Komendy.
Tomasz Komenda wyszedł na wolność w marcu ubiegłego roku i po paru miesiącach został prawomocnie uniewinniony decyzją Sądu Najwyższego. Sąd orzekł, że mężczyzna nie popełnił czynów, za które został niesprawiedliwie skazany. Komenda wciąż ubiega się o odszkodowanie.
źródło: Fakt