Rywalizacja olimpijskiego biegu maratońskiego tradycyjnie kończyła się na bieżni stadionów olimpijskich. Tym razem jednak organizatorzy zaplanowali trasę biegu w całości na ulicach Londynu. Wyścig, z czasem 2:08;01, wygrał Ugańczyk Stephen Kiprotich. Henryk Szost osiągnął wynik gorszy o cztery i pół minuty. Co zrobić, aby przebiec 42 kilometry?
Od kilku dni wszyscy zachwycamy się Usainem Boltem i jego dwoma złotymi medalami, zdobytymi w sprincie na 100 i 200 metrów. Jesteśmy też pod wrażeniem wyczynu Davida Rudishy, który zwyciężył w rywalizacji na 800 metrów. Ale biegi to nie tylko szybkość, to przede wszystkim walka z własnymi słabościami, a te najlepiej widoczne są podczas 42 kilometrów nieustannego biegu. Jak poradzić sobie z naszymi słabościami, tak jak radzi sobie Henryk Szost?
Jesteśmy amatorami. Biegamy od święta albo wręcz nasz jedyny kontakt ze sportem mamy za pośrednictwem ekranu telewizora. Być może chodzimy na siłownię kilka razy w tygodniu, okazjonalnie przebiegając na bieżni kilka kilometrów. Mimo to zapragnęliśmy wystartować w maratonie. Co robić? Jak zacząć. Czy jesteśmy w stanie przygotować nasz organizm do wysiłku, jakim jest udział w maratonie?
Woskiem potraktować swoje ciało
Tak, ale najpierw musimy ostudzić swoje nadzieje. Nikt, kto nie biega regularnie i nie stosuje odpowiedniej diety, nie ma najmniejszych szans na pokonanie maratońskiego dystansu. To banał, ale do takiego wysiłku trzeba się przygotować. Nie można po prostu wstać z fotela i wystartować w rywalizacji. Gdybyśmy bez przygotowania przystąpili do biegu na 800 metrów, narazilibyśmy się co najwyżej na śmieszność, ale najprawdopodobniej dobieglibyśmy do mety. Wystartowanie bez przygotowania w maratonie mogłoby jednak odbić się bardzo negatywnie nie na naszej opinii, ale na naszym zdrowiu.
– Trzeba zachować pokorę i rozsądnie ocenić możliwości swojego organizmu. Jeśli naszym jedynym wysiłkiem fizycznym były wcześniej ćwiczenia kciuka przed telewizorem, to najlepiej zacząć od spacerów. Po pewnym czasie można wprowadzać elementy truchtu. Rozpoczynając bieganie trudno sobie pomóc, dużo łatwiej jest zaszkodzić – mówi naTemat Mateusz Jasiński, biegacz, prowadzący bloga o wszystkim.
Nie można zaszkodzić sobie bardziej niż Francisco Lozaro, Portugalczyk, którzy w 1912 roku... zmarł w trakcie rywalizacji olimpijskiej. Portugalczyk, który na co dzień był stolarzem w fabryce samochodów w Lizbonie, uczestniczył w biegach maratońskich jako amator, ale z sukcesami. Wystartował w rywalizacji olimpijskiej w tym biegu jako trzykrotny mistrz Portugalii.
Niestety udział w wyścigu olimpijskim zakończył się dla niego tragicznie, ale jedynym powodem była głupota samego zawodnika. Przed startem w rywalizacji wypił przygotowany przez siebie napój, a potem wysmarował swoje ciało woskiem. Chciał tym ochronić skórę przed poparzeniami słonecznymi, ale jedyne co uzyskał to zablokowane pory, uniemożliwiające odprowadzanie wody z organizmu. Zmarł wskutek przegrzania po trzecim zasłabnięciu na trasie maratonu.
Na początek dobra jest książka
Najlepszym, co możemy zrobić przed rozpoczęciem biegania jest... kupienie wygodnego fotela i książki z radami dla początkujących. Z lektury dowiemy się, że najważniejsze przed startem w maratonie to cierpliwość. Być może ostudzi to nasz zapał do biegania do upadłego, co jest bardzo częste u ludzi, którzy z dnia na dzień, postanawiają "wziąć się za siebie".
– Start w maratonie to jednak dosyć niebezpieczna zabawa. Nie radziłbym porywać się na nią bez wcześniejszego przygotowania. Oczywiście, osoby, które na co dzień biegają mogą spróbować, ale nawet oni po 42 kilometrach mogą przeżyć agonię zamiast przyjemności. Wiem to po sobie. Żeby przebiec maraton po prostu trzeba trenować. Nie ma drogi na skróty – twierdzi Jasiński.
Biegając po parku można zauważyć ludzi w jaskrawych butach, obowiązkowo trzymających w ręku bidon z jakimś napojem. Czy są to dwa niezbędne atrybuty biegacza? Dobrze dobrane obuwie na pewno tak, woda lub inny specyfik pod ręką nie jest jednak niezbędny.
– Jeżeli nasz trening nie będzie trwał dłużej niż godzinę to nie musimy się martwić o jedzenie i picie. Nasz organizm na pewno poradzi sobie z takim wysiłkiem. Najważniejsze jednak to nie dokonywać autodestrukcji – twierdzi Jasiński i od razu wyjaśnia: – Początek musi być spokojny. Raz jeszcze wspomnę o pokorze, ale to bardzo ważne, aby nie porywać się z motyką na słońce. Nie możemy wyrwać z klatki jak Usain Bolt z bloków. Może pobiegniemy w takim tempie przez kilka metrów, ale po pięciu minutach zaniechamy biegu z uczuciem wykończenia i rezygnacji.
Dieta
Zanim dojdziemy do poziomu, który umożliwi nam start w rywalizacji w maratońskim dystansie minie zapewne sporo czasu. Właśnie dlatego ważna jest cierpliwość i systematyczność. Jeśli na poważnie myślimy o starcie w maratonie nie obejdzie się też bez odpowiedniej diety. Nie chodzi jednak o dietę cud, które co tydzień opisują kolorowe pisma. Chodzi o rozsądne dobieranie produktów spożywczych.
– Nie można wspomóc biegania ot tak, zjadając ten, czy inny posiłek. Łatwiej jest wskazać to, czym możemy sobie zaszkodzić. Obfity posiłek tuż przed samym wysiłkiem zdecydowanie nie pomoże – mówi Jasiński.
Problem odpowiedniej diety jest bardzo obszerny i chcąc potraktować go poważnie, należałoby napisać osobny artykuł. Być może nawet nie jeden. Dla tych, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co jeść, odsyłam na blog Mateusza Jasińskiego.
"Specjaliści" nie dawali Arturowi Boormanowi cienia szans. Przez niemal 15 lat słyszał to samo: już nigdy nie będziesz chodzić o własnych siłach. Przez te wszystkie lata, Artur zdążył stracić nadzieję na lepsze jutro, aż do momentu, w którym pewien incydent rozpalił w jego duszy płomyk nadziei. Wystarczyło naprawdę niewiele... CZYTAJ WIĘCEJ
Bieganie to nie wszystko, czyli jak nie dać się zwariować?
W każdej dziedzinie życia robienie ciągle tej samej rzeczy może przyprawić o obłęd. Nie trzeba być psychologiem, żeby wiedzieć, że dla zdrowia i komfortu psychicznego, a przede wszystkim efektywnej pracy, należy robić sobie przerwy, mieć możliwość zrelaksowania umysłu i ciała. Bieganie nie jest tu wyjątkiem. CZYTAJ WIĘCEJ