Sprawdzony sposób na światowy sukces: nagraj nośny kawałek, dodaj do niego odjazdowy teledysk, a całość umieść na YouTube. Teraz pozostaje zaparzyć sobie herbatę i czekać na gigantyczną sławę. Okazuje się, że w dobie popularności aplikacji TikTok taki sposób działania staje się przeżytkiem. Potrzebujesz dowodu na to, że internet zmienia się naprawdę dynamicznie? Przyjrzyjmy się fenomenowi pewnego dwudziestoletniego rapera.
Redaktor Centrum Produkcyjnego Grupy na:Temat, który lubi tworzyć wywiady z naprawdę ciekawymi postaciami, a także zagłębiać się w rozmaite zagadnienia związane z (pop)kulturą, lifestyle'em, motoryzacją i najogólniej pojętymi nowoczesnymi technologiami.
W jednym narożniku globalna marka w świecie muzyki, czyli Drake. Dotychczas ów znany z pewności siebie 33-latek dzierżył za Oceanem tytuł króla streamingu: jego utwór "In My Feelings" w ciągu tygodnia od premiery został odtworzony na amerykańskich platformach cyfrowych rekordowe 116,2 miliona razy.
Narożnik numer dwa: Montero Lamar "Lil Nas X" Hill, niepozorny dwudziestolatek z Atlanty, który do niedawna należał do wykonawców z gatunku "nigdy o nim nie słyszałem", ewentualnie "coś mi się tam obiło o uszy".
Ten koleś pojawił się znienacka i w efektowny sposób rozbił bank: jego kawałek "Old Town Road" w ciągu paru dni przekroczył 143 milionów odtworzeń (w samych tylko Stanach), co pozwoliło posłać na deski słynnego Drake'a. Mocny nokaut.
Jeżeli dziś nie kojarzysz "Iksa", oznacza to po prostu, że jesteś… stary i nie trzymasz ręki na pulsie; nie wiesz, czego słuchają nastolatki, niezależnie od tego, czy mieszkają w Nowym Jorku, Ułan Bator czy Radomiu.
Nietypowa kariera
Wszystko zaczęło się od Twittera, na którym Montero Lamar Hill – używając nicka "NasMaraj" – udzielał się jako bardzo aktywny fan raperki Niki Minaj. Gdy zdobył odpowiednie zasięgi, odpalił własną działalność artystyczną.
Następnie rozgościł się na SoundCloudzie i YouTube, gdzie 2 grudnia 2018 r. wrzucił kawałek "Old Town Road", czyli zaskakujące połączenie odjechanego rapu z country, czyli muzyką uwielbianą głównie przez białą, prowincjonalną Amerykę.
Błyskawiczny sukces? Nic z tych rzeczy. Zamiast tego zainteresowanie, nazwijmy to, umiarkowane. Wielki przełom zaczął się dopiero na początku tego roku, gdy powyższa piosenka stała się hitem w aplikacji TikTok. Mówiąc precyzyjniej: gdy została użyta jako oprawa muzyczna zabawy nazwanej "yeehaw challenge".
W telegraficznym skrócie: młódź nagrywa dziesięciosekundowe filmiki, na których stara się możliwie zabawnie pokazać transformacje z ludzi "współczesnych" w możliwie obciachowych rednecków, czyli wieśniaków w kapeluszach kowbojskich i koszulach westernowych. Ujęcia typu: taniec w stodole albo wygłupy na ciągniku rolniczym – bardzo wskazane.
W tym momencie widoczna zaczęła być wielka potęga TikToka – popularność kawałka "Old Town Road" w tej aplikacji doprowadziła do efektu kuli śniegowej. Nie minęło wiele czasu, a utwór wdarł się na prestiżową listę przebojów magazynu "Billboard".
Trafił tam do aż dwóch kategorii: "Hot R&B/Hip-Hop Songs" oraz "Hot Country Songs". Z tej drugiej wyleciał z hukiem w marcu – redakcja "Billboardu" uznała nagle, że… owa piosenka nie reprezentuje przecież gatunku country; że to jedynie hip-hop, który w warstwie tekstowej nawiązuje do uroków kowbojskiego życia.
Głośno, coraz głośniej
Decyzja "Billboardu" nie tylko oburzyła miliony nastoletnich fanów muzyka, lecz także napędziła mu nowych. Jednym z nich okazał się pewien 58-latek, czyli ktoś, kto mógłby być dziadkiem statystycznego użytkownika aplikacji TikTok.
Któż to? Sam Billy Ray Cyrus – człowiek, który dla Ameryki Północnej jest nie tylko ojcem pewnej piosenkarki o imieniu Miley, lecz także uznaną gwiazdą country.
Billy postanowił nagrać z Lil Nasem przeróbkę "Old Town Road". Gdy trafiła do sieci w kwietniu, serwisy streamingowe rozpaliły się do czerwoności. Numer wdarł się na pierwsze miejsce listy "Billboardu", a licznik odtworzeń w sieci błyskawicznie przekroczył 143 miliony odtworzeń.
W tym momencie zaznaczmy uczciwie, że redakcja "Billboardu", dokonująca powyższego wyliczenia, zliczyła sumę odtworzeń oryginalnej wersji utworu i jego przeróbki, lecz fakt jest faktem: Lil Nas X stał się naprawdę głośnym fenomenem.
YouTube jest dla starców?
Czy Montero Lamar Hill wykorzysta swoje pięć minut, aby na dobre zadomowić się w świecie muzyki, czy też pozostanie autorem jednego przeboju? Tego nie wiem.
Na pewno stał się najbardziej wyrazistym przykładem na to, jak zmienia się zarówno internet, jak i branża muzyczna. Okazuje się, globalną sławę można zyskać dzięki jednej aplikacji – można obyć się nie tylko bez kontraktu z wytwórnią płytową, lecz nawet bez aktywnej działalności na YouTube.
Spójrzmy na kanał Amerykanina – doskonale widać, że traktuje go po macoszemu. Ot, kilka filmików, w tym dwie wersje wielkiego przeboju, które nie dorobiły się nawet teledysków.
Oryginalną wersję (w tym momencie licznik pokazuje niemal 45 milionów wyświetleń) w warstwie wizualnej okraszono fragmentami z gry "Red Dead Redemption", natomiast remiks (zbliża się do 50 milionów wyświetleń na YT) ozdabia tylko zdjęcie dwóch koni na białym tle. Panta rhei!