Nie tylko dobre wieści szybko się rozchodzą. W dobie social mediów takie scenki jak ta z podkarpackiego Pruchnika momentalnie obiegają internet. Wielkanocnym rytuałem zainteresowali się już izraelscy dziennikarze i politycy. Jeden z nich nawiązuje nawet do słynnej ustawy o IPN.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
W artykułach wytłumaczono korzenie tego archaicznego zwyczaju. Zwrócono też uwagę na stylistykę samej kukły - nawiązuje wyglądem do wizerunku Żyda wykorzystywanego przez antysemitów i nazistowskie Niemcy. Izraelskie media nawet prosiły polskich dziennikarzy, o co w tym wszystkim chodzi.
"Po licznych tłumaczeniach izraelskim dziennikarzom, że spalenie kukły Judasza w jakiejś wiosce albo durne komentarze na TT nie oznaczają, że cała Polska jest antysemicka, mam dosyć" – napisał na Twitterze Marcin Makowski, dziennikarz DoRzeczy.pl.
"Gdy w Polsce mamy do czynienia z autentycznymi przejawami antysemityzmu - potępiajmy ich sprawców. Tego samego w kontekście antypolskich zachowań wymagajmy od polityków i mediów Izraela. Prawdziwy szacunek buduje się na symetrii tego typu postaw. Co do reszty, zachowajmy rozsądek" – dodał w komentarzu.
"Nienawiść do Żydów w Polsce nadal zatruwa powietrze. Polacy powinni walczyć z antysemityzmem, a nie uchwalać prawa, które zaprzeczają ich udziałowi w Holokauście" – napisał na Twitterze Yair Lapid. Izraelski polityk rozpętał w zeszłym roku burzę o Holocaust.