Jego przyjazd do Polski zawsze wywoływał poruszenie na prawicy. Tym razem chyba jeszcze większy z powodu daty wizyty. Donald Tusk ma pojawić się w Warszawie 3 maja, w Dniu Konstytucji, co dla niektórych najwyraźniej jest nie do przełknięcia. "Zakłóca polskie święto" – zareagowała Krystyna Pawłowicz.
Dwa tygodnie wcześniej powiedział, że jest bardzo dużo dobrych powodów, dla których trzeba się spotkać właśnie 3 maja. – I powiedzieć sobie parę poważnych słów na temat konsytuacji, miejsca Polski w Europie – jest to przecież też rocznica przystąpienia do UE – i o znaczeniu wolności, i o wolnych wyborach – zapowiadał.
Odzew na jego zaproszenie w sieci był ogromny. "Czekamy z niecierpliwością", "Będziemy" – reagowało wielu internautów. Jak się łatwo domyślić, nie wszyscy.
Posłanka Krystyna Pawłowicz zarzuciła bowiem Tuskowi, że zakłóca polskie święto i robi sobie kampanię wyborczą.
"Przymila się Polakom i zamiast zachować neutralność nakazaną unijnym urzędnikom, zakłóca nam polskie święto 3 Maja, by robić sobie na Polsce, jak Timmermans, kampanię wyborczą. I znów traktuje Polskę przedmiotowo" – napisała na Twitterze.
Prawicowy publicysta Marcin Rola posunął się jeszcze dalej. Stwierdził, że 3 maja to "świetna data, by tego człowieka zamknąć, wstępnie na 3 miesiące". Dodał jeszcze, zwracając się do posłanki Pawłowicz: "Serio, dopuścicie do tego, by ubiegał się o fotel prezydenta RP?".