Na to przemówienie czekała Polska. I to niezależnie od poglądów politycznych. Opozycja liczyła na dodanie sił przed wyborami, PiS – na okazję do zdyskredytowania kogoś, kto ma być głównym rozgrywającym jego przeciwników. Donald Tusk wystąpił w Auditorium Maximum na zaproszenie magazynu Liberté! w rocznicę Konstytucji 3 maja.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Chciałbym od razu przeciąć spekulacje – rozpoczął. I zapowiedział, że choć jego funkcja nie powinna sprawiać, że będzie się opowiadał po którejś stronie politycznego sporu, to jego obowiązkiem jest wspierać wszystkich Europejczyków, którzy mają demokratyczne poglądy.
Tusk pokazał notatki, które przyniósł ze sobą, mimo że jak powiedział – woli mówić z głowy i serca. Przyniósł "bohaterkę dzisiejszego dnia", czyli Konstytucję. Jak się wyraził, rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja przeżywa od ponad 40 lat. – Miałem zaszczyt zakładać z Lechem Bądkowskim inicjatywę, która nazywała się Klub myśli politycznej Konstytucji 3 maja – wspominał czasy "Solidarności" z 1980 roku.
– Polska niezależnie od tego kto rządzi, jest jedna i każdy kto podejmuje walkę o przyszłość musi mieć w głowie to, jak z ojczyzny z robić dom dla wszystkich, a nie dla wybranych i dla władzy – tłumaczył.
Tusk o Konstytucji 3 maja
Wspomniał, że podczas jednej z demonstracji oberwał policyjną pałką po głowie, ale dzięki temu będzie pamiętać, co znaczy Konstytucja 3 maja. – To symbol odwiecznego polskiego marzenia o wolności i niepodległości. Na pewno robiliśmy na złość władzy. Ale w tym święcie było coś więcej – mówił.
– Dawała nadzieję Polakom na przerwanie status quo – ocenił. Wymienił podzielony kraj czy brak wojska. – Był to odważny bezprecedensowy krok w stronę wolności i nowoczesności, w stronę ówczesnych norm europejskich – kontynuował szef RE. Zwrócił uwagę, że Konstytucja 3 maja unikała despotycznego ducha.
Konstytucja dziś
– Gwałt na konstytucji podważa najbardziej fundamentalny fundament wspólnoty – wyraźnie odniósł się do dzisiejszych spraw. Zwrócił uwagę, że oponenci przywołują termin "targowica".
– Trzeba uświadomić wszystkim, jaka jest istota tego epitetu. To synonim zdrady i kłamstwa. Akt konfederacji targowickiej był spektakularnym pokazem cynizmu i propagandy, który odwoływał się do narodowych emocji. Ale był sprzeczny z narodowymi interesami. Warto tę lekcję przypomnieć każdemu Polakowi i Europejczykowi. To lekcja o tym, jak łatwo przypochlebiać się narodowym emocjom, w istocie działając sprzecznie z narodowymi interesami – mówił.
– Konstytucja nie jest świętością ani dogmatem. Święty jest obowiązek jej przestrzegania, przez wszystkich obywateli, a zwłaszcza przez władzę – stwierdził i wywołał burze oklasków.
– Nie może być tak, że władza raz do roku obchodzi święto konstytucji, a na co dzień konstytucję obchodzi – powiedział, co spotkało się z aplauzem.
Tusk o konstytucji w Europie
Następnie szef RE przeszedł do spraw europejskich. De facto jednak – jak stwierdził – miało być dalej o tym samym. – Dla mnie święto konstytucji to szacunek dla ludzi różnie myślących. I rozumienie swojej wolności w sposób, który najmniej ogranicza wolność innych ludzi – dodał.
Zarówno konstytucja jak i UE mają chronić obywateli przed przewagą silniejszych – wyjaśnił. – Nie tylko w Wenecji obecny był pogląd, że jest się pępkiem świata. Egipt miał być matką świata, Ganges miał być sercem świata. W Grecji pępkiem świata był kamień w Delfach – wyliczał.
"My albo oni" czy "my i oni"
– Dziś tak naprawdę najważniejszym problemem jest uniknięcie alternatywy między dominacją, hegemonią a rozpadem i entropią. Mówię to jako szef RE, bo te dwa zagrożenia – nacjonalizm i entropia, rozpad – ta alternatywa będzie zabójcza. Trzeba ją bezwzględnie zastąpić alternatywą, która wymaga konstytucji mądrej i przestrzeganej, a w wymiarze międzynarodowym szanowanej Unii Europejskiej – tłumaczył.
Następnie podkreślił znaczenie dobrych stosunków z USA. Mówił, że trzeba uniknąć pułapki niedobrej gramatyki politycznej, w której rządzi słowo "albo". Sam Tusk chciałby, aby rządziło słowo "i". – Jak brzmi zdanie "my albo oni"? – pytał. O ile lepiej brzmi zdanie "my i oni" – tłumaczył. I odniósł to do dzisiejszej politycznej retoryki. Jego zdaniem jej charakter retoryki nabiera wymiaru wojny domowej.
– Nie może chodzić o to, by ktoś kogoś pokonał albo unicestwił. Ktoś może wygrać wybory, ale będziemy dalej żyli w jednym kraju. Polityka to nie jest walka o puchar. Puchar jest nasz (mówił o zwycięstwie Lechii Gdańsk - red.) – przeciwstawił sport walce politycznej.
Stwierdził, że jeśli nic się nie zmieni, to może się w Polsce skończyć jak w "Grze o Tron" z Królem Nocy. Zaznaczył jednocześnie, że nie ma na myśli żadnego polskiego Króla Nocy, czym wywołał salwy śmiechu.
Mówił też o problemie smogu i szeroko pojętej ochrony środowiska. – Czy istnieje prawicowe rozwiązanie tego problemu? – pytał, zwracając uwagę na potrzebę współpracy przy rozwiązywaniu tych problemów.
Jażdżewski zapowiedział Tuska
Wykład Donalda Tuska poprzedziło wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego Liberté! I już po tym mocnym wstępie wiadomo było, że nie obędzie się bez bieżących polskich akcentów.
Jażdżewski przywołał Konstytucję 3 Maja i to, że rodzący się wolny świat Polacy obserwowali zza szyby, mając jeden dylemat w XIX i XX wieku – bić albo się nie bić. Przez to zdaniem Jażdżewskiego Polacy nie są dojrzali politycznie. Ocenił, że Kościół katolicki obciążony skandalami pedofilskimi stracił moralny mandat do bycia sumieniem narodu. Zapowiedział Tuska słowami "nie czekajcie na Mesjasza" i wspomniał wcześniejsze słowa Tuska: "nie czekajcie na jeźdźca na białym koniu".
Nadzieję Jażdżewski widzi w polskich kobietach i mających potężną siłę rażenia czarnych protestach. Wtedy według redaktora Liberté! skończył się w Polsce patriarchat. Zdaniem Jażdżewskiego każdy dzień tej władzy przybliża Polskę do liberalnej rewolucji. Podał przykład Zuzany Čaputovej na Słowacji. – Dała nam przykład, jak zwyciężać mamy – ocenił.
Coś ciekawego i ważnego do powiedzenia
Wykład Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim zapowiadany był od kilkunastu dni. Platforma Obywatelska liczyła na zachęcenie przez szefa Rady Europejskiej do głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Obóz "dobrej zmiany" koncentrował się na krytyce Donalda Tuska i umniejszaniu jego znaczenia w polskich sprawach.
Sam Tusk zdradził wcześniej w rozmowie z dziennikarzami w w Strasburgu, że 3 maja podczas wizyty w Warszawie będzie miał "coś ciekawego i ważnego do powiedzenia". Nie było jednak wiadomo, na ile chodzi o polskie sprawy a na ile o kondycję Unii Europejskiej i liberalnej demokracji.