Do wyborów europejskich coraz bliżej, więc czas najwyższy, by przyjrzeć się dokonaniom europosłów w mijającej kadencji. W najnowszym wydaniu tygodnik "Newsweek" pod lupę wziął polityków, którzy w Parlamencie Europejskim reprezentują partię aktualnie rządzącą.
To podsumowanie przygotowała Aleksandra Pawlicka, która już na wstępie zaznacza, że będzie to historia o "mistrzach nabijania statystyki i awantur". Sporo uwagi dziennikarka "Newsweeka" poświęciła liderom europarlamentarnej delegacji Prawa i Sprawiedliwości, z Ryszardem Czarneckim na czele.
W skutek tego runął mit, iż polityk ten jest najaktywniejszym polskim europosłem. Jeśli chodzi o czystą statystykę, wszystko się zgadza. Jednak Pawlicka przyjrzała się danym bardzo dokładnie. Dziennikarka odkryła, że tego typu "aktywność" w Parlamencie Europejskim, jaką chwali się Czarnecki, można nabić m.in. zgłaszaniem poprawek w postaci... poprawionych przecinków.
Jak twierdzi "Newsweek", to jednak nie jedyny patent polityków PiS na robienie wrażenia pracowitości. Za czasów, gdy Ryszard Czarnecki był jeszcze wiceprzewodniczącym PE, statystyki aktywności miał pompować dzięki wystąpieniom sprowadzającym się do słów "otwieram obrady" lub "udzielam głosu".
Dalej tygodnik opisuje, jak to jest ze skutecznością europarlamentarzystów z legitymacją PiS. Na tym odcinku głównym bohaterem materiału jest Tomasz Poręba. W obozie "dobrej zmiany" polityk ten uchodzi za człowieka, który w Brukseli i Strasburgu jest w stanie załatwić nawet najtrudniejsze sprawy.
Ta legenda została wzmocniona, gdy Poręba miał przyczynić się do przywrócenia budowy trasy Via Carpatia na listę unijnych projektów priorytetowych. Jego kolega z europarlamentarnej Komisji Transportu i Turystki nie zapamiętał jednak polityka PiS jako kogoś wyjątkowo zaangażowanego.
– Przez całą kadencję tylko wpadał i wypadał, żeby odhaczyć obecność, a robotę zrzucał na innych. Jedyną interesującą go kwestią była Via Carpatia – wspomina w rozmowie z "Newsweekiem" reprezentujący SLD Janusz Zemke.
Osobny rozdział swego materiału Aleksandra Pawlicka poświęciła europosłom, którzy dali się poznać w Europie za sprawą awantur. Dziennikarka przypomina, jak PiS obecną kadencję PE rozpoczęło od utyskiwania na wyniki wyborów samorządowych z 2014 roku, później organizowało kontrowersyjne wydarzenia związane z katastrofą smoleńską lub mające na celu promocję historii w specyficznej wersji przyjętej w partii Jarosława Kaczyńskiego.
Więcej o pracy polityków PiS w kończącej się kadencji Parlamentu Europejskiego przeczytacie w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".