Weronika Rosati wyjaśnia, czemu zmieniła nazwisko córki. "Zostałam zastraszona i sterroryzowana"
Bartosz Świderski
06 maja 2019, 13:17·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 maja 2019, 13:17
Konflikt pomiędzy Weroniką Rosati i Robertem Śmigielskim od dłuższego czasu elektryzuje polskie media. Aktorka w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" oskarżyła swojego byłego partnera o przemoc domową i się zaczęło. W tym momencie sprawy przybrały już zupełnie inny odwrót i skupiły się na wojnie o córkę.
Reklama.
Aktorka poinformowała niedawno na Instagramie, że będąc w Stanach Zjednoczonych zmieniła nazwisko córce (usunęła człon Śmigielska). Ojciec dziecka uznał, że zrobiła to bezprawnie. W mediach pojawiły się informacje, że Śmigielski będzie próbował zmienić nazwisko córce. Rosati przemyślała wszystko i postanowiła przerwać milczenie. Pokazała też akt urodzenia córki.
Kiedy Elizabeth się urodziła, wypełniłam papiery w ten sposób jak na zdjęciu - uznałam, że ponieważ jej ojciec ma czworo nieślubnych dzieci i jest nadal w związku małżeńskim z inną kobietą - moje dziecko powinno nosić też moje nazwisko – pisze w poście na Instagramie.
Po naszym rozstaniu poinformowałam w smsie ojca mojej córki że zmieniam jej nazwisko, a zawiadomienie z dokumentami wysłałam na adres, który znałam (mam potwierdzenie), więc nieprawdą jest, że go nie poinformowałam – kontynuuje.
Sąd w USA zatwierdził zmianę nazwiska córki. Obecnie dziewczynka nazywa się: Elizabeth Valentina Rosati. Aktorka twierdzi, że wniosek, który wpłynął do sądu ze strony ojca, jest pełen przekłamań. Zdaje sobie też sprawę, że Śmigielski będzie dalej walczył o przywrócenie poprzedniego nazwiska córce. Rosati przypuszcza, że robi to, by odwrócić uwagę od sprawy przemocy domowej, o której opowiedziała w wywiadzie.
"Proszę was i media nie dajcie się wciągnąć w tę perfidna grę skupmy się na walce z przemocą na walce dla samotnych mam, które muszą potem swoje nerwy, traumy i lęki przeżywać dalej w sądach i na policji i nawet jeśli walczą o swoje dzieci i swoje bezpieczeństwo i dobre imię muszą najpierw przejść przez to wszystko jeszcze raz, żeby móc się uwolnić od oprawcy" – apeluje na koniec swojego oświadczenia na Instagramie.
Po wyjściu ze szpitala zostałam zastraszona i sterroryzowana ( są świadkowie, którym na bieżąco zdawałam relacje) pójść zmienić jej nazwisko na wyłącznie jej ojca inaczej "zostawi nas, wyprze się i nie będzie płacił na dziecko". Usłyszałam albo jedno nazwisko albo drugie z tymi konsekwencjami. Byłam dzień po porodzie, w połogu, wykończona, obolała, rodzina była daleko i uległam...