W styczniu Służba Ochrony Państwa rozpisała przetarg na dostawę ciągnika z naczepą do transportu pojazdów. Dziś już wiadomo – SOP, przynajmniej na razie, pozostanie bez własnej lawety. Przetarg został unieważniony.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Przemianowana za rządów PiS z Biura Ochrony Rządu na Służbę Ochrony Państwa w społecznym odbiorze kojarzy się z jednym – nieustającą serią wypadków i kolizji. W tym kontekście nie dziwi informacja, że SOP postanowił mieć własną lawetę.
Przetarg rozpisano w styczniu. Jak podaje serwis InfoSecurity24, na zakup ciągnika z naczepą do transportu pojazdów wyposażonego w dwie wyciągarki Służba zamierzała przeznaczyć maksymalnie 1,2 mln zł. Nie znalazł się jednak nikt, kto mógłby zaoferować lawetę w takiej cenie.
"Cena najkorzystniejszej oferty złożonej w przedmiotowym postępowaniu, przewyższa
kwotę jaką Zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia" – napisano w uzasadnieniu decyzji o unieważnieniu postępowania przetargowego. Jedyna oferta, jaką złożono w przetargu, opiewała na kwotę ponad 1,8 mln zł brutto.
Tylko w marcu i kwietniu doszło do kilku wypadków i kolizji z udziałem pojazdów SOP. Można być pewnym, że laweta przydałaby się Służbie do transportowania uszkodzonych samochodów. Ale nie tylko – służyłaby do transportu samochodów opancerzonych, które muszą dotrzeć na konkretne miejsce bez osoby ochranianej na pokładzie.