Miłośnicy Daenerys Targeryen są po ostatnim odcinku przekonani, że Królowa Smoków jest już o krok od szaleństwa. Co oznacza, że idzie w ślady swojego ojca, niesławnego Szalonego Króla. Jednak widzom "Gry o tron" wcale się to nie podoba. Ba, są wręcz wściekli. Jednak być może oglądali serial nie do końca uważnie, bo szaleństwo Targaryenówny wcale nie jest zaskoczeniem. Uwaga, w tekście będą spoilery do ostatniego odcinka i poprzednich sezonów.
Czwarty odcinek "Gry o tron" nie był łaskawy dla Królowej Smoków. Daenerys, która po spektakularnych sukcesach w Essos była pewna, że zostanie z otwartymi ramionami przywitana w Westeros, zaliczyła kilka ciężkich ciosów.
Bohaterka straciła kolejnego smoka, czyli jedno ze swoich dzieci, widziała egzekucję swojej przyjaciółki i służki Missandei (najbliższej osoby po Jorah Momoncie, który zginął w bitwie o Winterfell) i jest uboższa o część swojej floty
Oprócz tego zmaga się z pochodzeniem swojego ukochanego Jona Snowa, który okazał się być prawdziwym dziedzicem Żelaznego Tronu – jej bratankiem, Targaryenem czystej krwi. Daenerys, której jedynym marzeniem jest władza w Królewskiej Przystani, nie zareagowała dobrze na tę wiadomość. Wręcz przeciwnie, błagała Snowa, aby zachował ją w tajemnicy, przerażona, że inni mogą odebrać jej tron.
Jednak Królowa Smoków jeszcze o tym nie wie, ale o tym, że to Snowowi, a nie jej należy się tron, dowiedziała się już spora grupa ludzi. I Sansa, i Varys, i być może Tyrion prawdopodobnie będą spiskować przeciwko niej. Dlaczego? Są przekonani, że Jon będzie lepszym i bardziej sprawiedliwym władcą, który do tego będzie szanowany przez poddanych.
Daenerys jest więc osamotniona, rozgoryczona, zdesperowana. To dużo emocji jak na jedną osobę. Szczególnie na taką, która żyje dla jednego celu – objęcia tronu i rządzenia Siedmiu Królestwami. Wszystko było idealnie, a nagle zaczęło się sypać – Westeros okazało się mniej gościnne, niż Daenerys przewidywała, a Cersei okazała się jeszcze silniejsza i bardziej zawzięta, niż można się było domyślić.
Czy Daenerys staje się więc Szaloną Królową? Wskazuje na to jej zacięta mina w ostatnim odcinku i plan pokonania Cersei nawet kosztem mieszkańców Królewskiej Przystani. Na pewno ma powody do załamania, ma też dziedziczną skłonność do szaleństwa. Szalonym Królem był w końcu jej ojciec Aerys II Targaryen, który został zabity przez Jaimego Lannistera, kiedy próbował spalić miasto.
Dany może pójść w jego ślady, mimo że fani "Gry o tron" nie są z takiego obrotu spraw zadowoleni. Są wściekli, piszą, że czują się oszukani, a Daenerys miała być wyzwolicielką od tyranii i niewolnictwa, a nie władczynią z obłędem w oku.
Jednak Królowa Smoków – mimo że nie można odmówić jej siły, górnolotnych idei i charyzmy – od początku miała predyspozycje do "zboczenia z drogi". Nie była podstępna i nikczemna, jak Cersei, wręcz przeciwnie – działała z dobrych pobudek. Chciała zmienić świat na lepsze. Tylko, że po drodze zupełnie zafikasowała się na swojej władzy.
Nie wierzycie? Oto 5 momentów, które przepowiedziały narodziny Szalonej Królowej.
Egzekucja panów w Meereen
Kampanię Daenerys w Meereen trudno nazwać samą w sobie szaloną – Królowa Smoków chciała bowiem wyzwolić miasto od niewolnictwa. Pobudki były słuszne, a Daenerys Targeryen objawiła się jako wyzwolicielka od tyranów i łańcuchów, matka wszystkich uciskanych, jedyna sprawiedliwa władczyni.
Alarmujące jednak było zachowanie Daenerys podczas walki z panami niewolników nad Zatoką Niewolniczą (obecnie Zatoką Smoków). Targeryen – mająca do dyspozycji smoki, armię Dothraków oraz Nieskalanych – nie miała bowiem wobec przegranych miłosierdzia. Była wcieleniem brutalności i przemocy. – Ukrzyżuję panów, spalę ich flotę, zabiję wszystkich ich żołnierzy, a ich miasta przemienię w proch – mówiła przed atakiem Tyrionowi Lannisterowi z twarzą pozbawioną emocji.
Oczywiście handlarze niewolników sobie na to zasłużyli – możemy powiedzieć. Pytanie brzmi jednak, kto uczynił z Daenerys boga wyrokującego takie decyzje. Odpowiedź brzmi: ona sama. Wątpliwe jest także to, czy na przemoc powinno odpowiadać się przemocą. Daenerys wybrała jednak właśnie taką drogę – panów w Meereen spaliła i ukrzyżowała, podobnie jak oni ukrzyżowali dzieci niewolników.
Jej zachowanie zaniepokoiło jednaj doradcę Królowej Smoków, który przypomniał jej, że jej ojciec również chciał spalić miasto, nie zważając na straty w cywilach. Na odpowiedź Daenerys, że to zupełnie inna sytuacja, Tyrion odparł: "Mówimy o niszczeniu miast, to nie jest zupełnie inna sytuacja". Daenerys miasto i cywilów w końcu zachowała, jednak tylko dzięki Tyrionowi.
Obawy o pójście w ślady ojca
Daenerys dobrze wie, co stało się z jej ojcem, królem Aerysem II Targaryenem. Tyrion powiedział jej, dlaczego Jaime, dowódca królewskiej straży, zamordował władcę. Podczas wojny z Robertem Baratheonem Aerys II był bowiem tak zdeterminowany, aby utrzymać tron, że był gotowy spalić całą Królewską Przystań wraz ze wszystkimi cywilami.
Daenerys kilka razy w ciągu serialu wspomniała ojca i wyrażała obawy, że pójdzie w jego ślady, co sugerowało fanom, że prawdopodobnie tak się właśnie stanie. Początkowo jej doradcy zapewniali ją, że jest zupełnie inna niż Aerys II. – Nie jestem jak mój ojciec – powiedziała w jednym ze starych odcinków służącemu jej rycerzowi Barristanowi Selmy'emu. – Nie, Wasza Wysokość. Dzięki bogom – odpowiedział jej doradca.
Jednak teraz sir Barristan mógłby odpowiedzieć coś zupełnie innego. Tak samo, jak na jej impulsywne i przemocowe zachowanie reagują teraz zaniepokojeni Tyrion i Varys. Ten drugi zasugerował już wręcz, że zamierza zdradzić swoją władczynię, ponieważ martwi się o jej stan psychiczny. Sam Tyrion również ma coraz więcej wątpliwości, czy Daenerys naprawdę nadaje się na królową. Czy władca powinien wzbudzać aż tyle strachu?
Obsesja na punkcie władzy
– Nie sądzisz, że najlepszym władcą byłby ten, kto wcale nie chce rządzić? – zapytał w ostatnim odcinku "Gry o tron" Varys Tyriona To jedno pytanie już samo w sobie pokazało fanom, że Daenerys być może wcale nie jest najlepszym wyborem na władcę Królewskiej Przystani.
Dlaczego? Daenerys żyje tylko po to, by rządzić. Marzy o władzy i jest zdeterminowana, aby odebrać Cersei tron, o czym mówi praktycznie w każdym odcinku. Nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel, tak jak zrobiła to w Meereen. Nawet za cenę śmierci cywilów. Jednak czy tak powinna zachowywać się sprawiedliwa i miłosierna władczyni, która za swoją misję obrała walkę z tyranami?
Jej obsesja na punkcie władzy – która przejawiła się chociażby w panice w reakcji na wiadomość, że w walce o tron zagraża jej spokrewniony z nią Jon Snow – może prostą droga poprowadzić ją prostu ku tyranii.
A o tym, że prosty Jon Snow może być lepszym władcą niż potężna Królowa Smoków świadczy chociaż scena pierwszego spotkania Daenerys i Jona. Missandei długo wymienia wszystkie tytuły siedzącej na wielkim tronie Dany, podczas gdy skołowany sir Davos w odpowiedzi przedstawia Jona jedynie jako Króla na Północy. Może jednak skromność wygrywa z butą i miłością do tronu?
Zabicie rodziny Tarlych
Jeśli wcześniej nikt nie domyślał się, że Daenerys może stać się Szaloną Królową, to ta scena powinna dać mu do myślenia. To bowiem najbardziej kontrowersyjna decyzja Targaryen – podjęta już w Westeros.
Daenerys od początku przybycia na ojczysty kontynent była zdeterminowana, aby zdobyć tron w Królewskiej Przystani i przekonać do siebie wszystkich panów w Westeros. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że dla nich oraz zwykłych ludzi jest jedynie uzurpatorką. Tym samym Królowa Smoków ostro reagowała – i reaguje – na wszelkie akty nieposłuszeństwa.
Swoją bezwględność Daenerys pokazała po zwycięskiej bitwie z połączonymi wojskami rodzin Tarlych i Lannisterów. Smoki królowej wytępiły prawie całą armię, a sama władczyni zażądała posłuszeństwa od Randylla i Dickona Tarlych (ojca i brata Sama Tarly'ego). Ci z wiadomych względów odmówili – byli honorowi i posłuszni królowej Siedmiu Królestw, Cersei.
Jednak Daenerys – mimo przerażenia Tyriona, który potępił jej decyzję – odpowiedziała przemocą i rozkazała smokowi spalić obu dziedziców rodziny Tarlych. Sama nie mrugnęła nawet okiem, co upodobniło ją chociażby do Króla Joffrey'a, kiedy nakazał egzekucję Neda Starka czy Stannisa, który rozkazał spalenie własnej córki. A do tych dwóch nieżyjących już postaci fani nie pałają sympatią.
Czy więc na pewno bezwględna Daenerys nadaje się na sprawiedliwą władczynię? A może jednak to kolejny tyran?