Po raz pierwszy został zatrzymany już w 2005 roku, ale niczego go to nie nauczyło. W filmie braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" przedstawiony jest przypadek byłego już księdza Pawła Kani, który za gwałty i pedofilię usłyszał wyrok siedmiu lat więzienia. Wcześniej jednak długo "wymykał się" wymiarowi sprawiedliwości.
O księdzu Kani było wielokrotnie głośno i to w całej Polsce. Mężczyzna jeszcze jako ksiądz pracował w parafiach we Wrocławiu, Miliczu, Oławie i Bydgoszczy. Co ważne, był katechetą i opiekunem ministrantów. W filmie braci Sekielskich po raz kolejny przypomniano o jego skłonnościach.
Co o nim wiemy? Głównie to, czego nie można pochwalić. Paweł Kania po raz pierwszy został zatrzymany właśnie w 2005 roku, kiedy był wikariuszem we wrocławskiej parafii św. Ducha. Właśnie tam pod sklepem proponował trzem chłopcom po sto złotych za usługi seksualne. W jego parafii w domowym komputerze policja znalazła pornografię dziecięcą i zatrzymała go na 48 godzin.
Wtedy jednak poręczyli za niego arcybiskup Marian Gołębiewski (później się z tego wycofał) oraz arcybiskup wrocławski Henryk Gulbinowicz.
Z jednej parafii do drugiej
I co? Kania trafił do Bydgoszczy, choć kościelni hierarchowie wiedzieli o jego pedofilskich skłonnościach. Zauważano to w raporcie fundacji "Nie Lękajcie Się", który przekazano papieżowi Franciszkowi. W Bydgoszczy Kania dalej miał kontakt z dziećmi. Lubił chodzić z podopiecznymi do kina i gładzić ich po kolanach – to informacja z listu jednej z ofiar, który ujawniono w filmie braci Sekielskich.
Inny fragment: "Śmiał się z mojej bezradności. Gwałcił mnie już nie tylko w nocy. Czasem też po plażowaniu. Po południu, rano. Wiele, wiele razy przez siedem dni". Fragment listu dotyczył wyjazdu na Wyspy Kanaryjskie. Rodzice byli zachwyceni, że ich dziecko może jechać z księdzem. Lubili go, ale nie wiedzieli o nim wszystkiego.
W 2010 roku Kani udowodniono posiadanie dziecięcej pornografii. Zapadł prawomocny wyrok ws. jego zatrzymania sprzed pięciu lat. Rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Reakcja Kościoła była jednak żadna. Nie tylko nie został wydalony ze stanu duchownego, ale i dalej odprawiał msze oraz udzielał sakramentów. Był tylko przerzucany pomiędzy kolejnymi parafiami.
Tak samo było zresztą w 2015 roku, kiedy Kania usłyszał kolejny wyrok. Tym razem było to siedem lat więzienia za gwałty i molestowanie nieletnich. Tym razem bez zawieszenia.
– Ksiądz Paweł dalej jest księdzem. Papież Franciszek wyraźnie powiedział, że jeżeli ksiądz pedofil jest przenoszony z parafii do parafii albo z diecezji do diecezji, to taki biskup powinien ustąpić. Czy we Wrocławiu i Bydgoszczy nastąpiła zmiana? Nie. Kościół ma się dobrze – tak o Kani mówił w "Tylko nie mów nikomu" dziennikarz "Gazety Pomorskiej" Roman Laudański.
Kania już nie jest księdzem
Koniec końców Kania jednak nie jest już księdzem, o czym dowiedzieliśmy się dosłownie na dniach. Jak poinformowała "Gazeta Wyborcza", która z kolei zdobyła tę informację z wrocławskiej kurii, tak zadecydował Watykan po procesie kanonicznym.
Wyrok był gotowy przed Wielkanocą, ale kuria nie ujawniła tej informacji. W filmie Sekielskich Kania jest więc nadal księdzem. Sam watykański proces trwał od 2012 roku i zaczął się po tym, jak Kania został ponownie aresztowany. Zameldował się we wrocławskim hotelu z trzynastolatkiem, co wzbudziło podejrzenia obsługi hotelowej.
Policja w jego komputerze znalazła wtedy znowu pornografię dziecięcą. Także z chłopcem, z którym trafił do hotelu. Co ciekawe, choć Kania jest w więzieniu, dwa lata temu ubiegał się o ułaskawienie. Były ksiądz jest wzorowym więźniem, udziela się w więziennej społeczności i chodzi na terapie.