Stanisław Piotrowicz z PiS nie oglądał filmu Tomasza Sekielskiego, bo... "szkoda mu na to czasu". Tymczasem szef sejmowej komisji sprawiedliwości piętnowany jest przez opozycję za to, że miał pomagać oskarżonemu o pedofilię księdzu z Tylawy. Piotrowicz zapewnia, że nic takiego nie miało miejsca.
Awantura o Piotrowicza w Sejmie
– Nadużyciem jest przypisywanie mi sformułowań, które nie są mojego autorstwa – stwierdził w środę szef sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz. Były prokurator z czasów PRL, a dziś poseł PiS zapewnił, że nie prowadził śledztwa w sprawie księdza z Tylawy, który ostatecznie został skazany za pedofilię.
Stanisław Piotrowicz wszedł na mównicę zaraz po wystąpieniu wiceszefa Platformy Obywatelskiej Borysa Budki, który powiedział w kierunku posłów PiS, że "mają w swoich szeregach obrońcę pedofila z Tylawy". Co ciekawe, były minister sprawiedliwości nie podał nazwiska Piotrowicza, a mimo tego ten sam poczuł się zobligowany do zabrania głosu.
Dyskusja w Sejmie miała miejsce w związku z wnioskiem o odwołanie Stanisława Piotrowicza z funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Opozycja dowodzi, że Piotrowicz "nie ma zdolności", aby prowadzić komisję, która ma się zająć sprawą pedofilii.
Piotrowicz "recenzuje" film Sekielskich
O powołanie takiej komisji ubiega się opozycja w związku z filmem dokumentalnym Tomasza Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu". Tuż po opisanych wyżej wydarzeniach na sali plenarnej Stanisław Piotrowicz o tę produkcję zapytany został przez dziennikarza TVN24 Radomira Wita. Polityk PiS w arogancki sposób odparł mu, że filmu "nie widział i nie zamierza oglądać".
– Nie mam na to czasu i ochoty – oznajmił Piotrowicz. Wit zwrócił mu uwagę, że być może jednak warto "Tylko nie mów nikomu" obejrzeć, bo podjętego w tym dokumencie tematu dotyczyć będą prace Sejmu. – Moim zdaniem, szkoda czasu – podsumował poseł.