
Polityczne trzęsienie ziemi, które wydarzyło się w czasie weekendu, wstrząsnęło nie tylko Austrią, ale całą Europą. Wszyscy zobaczyli, jaki może być finał układania się rządów ze skrajną prawicą. Zwłaszcza teraz, przed tak ważnymi wyborami do PE, gdy nacjonaliści w wielu krajach szykują się do szturmu na Brukselę. Czy inne kraje wyciągną z tego lekcję?
Owszem, kanclerz Austrii szybko zareagował na skandal z udziałem wicekanclerza ze skrajnej prawicy z Rosją w tle. Przypomnijmy, Heinz-Christian Strache oferował państwowe kontrakty "inwestorce" z Rosji, w zamian oczekiwał rosyjskiej pomocy w kampanii wyborczej w 2017 r. Wszystko zostało nagrane, bardziej dosadnych dowodów być nie mogło.
Jej rosyjskie sympatie też są powszechnie znane. W 2016 roku – rok przed sojuszem z Austriacką Partią Ludową (ÖVP) Kurza – przedstawiciele FPÖ byli w Moskwie i zawarli porozumienie o współpracy z partią Jedna Rosja Władimira Putina.
"Oba resorty są istotne dla austriackich służb, gdyż ministerstwo obrony sprawuje nadzór nad dwoma istotnymi strukturami wojskowymi, kontrwywiadem - Heeresabwehramt (AbwA) oraz wywiadem wojskowym - Heeresnachrichtenamt (HNaA). W gestii ministra spraw wewnętrznych Austrii pozostaje zaś agencja bezpieczeństwa wewnętrznego - Bundesamt für Verfassungsschutz und Terrorismusbekämpfung (BVT)". Czytaj więcej
Dziś, przed wyborami do PE, to może być lekcja dla innych państw. "Skrajnie prawicowe ugrupowania w całej Europie stały się czymś w rodzaju piątej kolumny Rosji. W Austrii piąta kolumna jest w rządzie" – tak w "New York Times" komentował skandal Peter Pilz, jeden z austriackich polityków.
W Polsce PiS i Konfederacja niemal psy na sobie wieszają, narodowcy mówią, że PiS ich zawiódł, nie mają wstępu do TVP. Uważa się, że Konfederacja odbierze partii Kaczyńskiego trochę głosów. Tym bardziej zaskakujące wydały się ostatnie słowa Janusza Korwin-Mikkego, które kilka dni temu cytował "Super Express": w artykule "Ujawniamy tajny plan prawicy: Będzie koalicja PiS i Korwin-Mikkego".
Na razie przed nami wybory do PE. A skandal w Austrii, jak twierdzi brytyjski "Guardian", może mieć wpływ na innych nacjonalistów w Europie, którym trudniej teraz będzie przedstawiać swoje partie jako najlepszą prawicową alternatywę.
