
Przesyłka we Wrocławiu nie była gotowa, wszystko się przedłużyło i zrobił się wieczór. W kurii nastolatkowi zaproponowano, by przenocował na miejscu. "Miałem kłaść się spać, kiedy bez pukania wszedł kardynał Henryk Gulbinowicz" – opowiada w "Wyborczej" Karol Chum.
Jak wszedł do pokoju, szybko zakryłem się kołdrą, bo miałem na sobie tylko majtki. On spytał, jak mi się podoba w seminarium, czy mam kłopoty z nauką, a potem przysiadł się do mnie, włożył rękę pod kołdrę i zaczął masować mi penisa. Pytał przy tym, czy ktoś mnie nie skrzywdził w seminarium albo nie dotykał wcześniej w ten sposób. Zamarłem. Nie wiedziałem, jak się zachować. Po prostu siedziałem jak skamieniały, nic nie mówiąc. To trwało kilka minut, po czym kardynał po prostu wyszedł.
"Zakochałem się – bez wzajemności – w jednym z zakonników, ojcu Marku. Ale będąc świadkiem jego erotycznych sukcesów z innymi duchownymi porzuciłem próżne nadzieje. Nie sądziłem natomiast, że w ramach »przysposobienia zawodowego« będę miał podobny eksces z jednym z najwyższych dostojników polskiego Kościoła rzymsko-katolickiego – kardynałem (tak!) X (pewnie wszyscy wiedzą, o kogo chodzi). On czuł się bezkarny, wiedział, że nic mu nie udowodnię, a tylko narażę się na kłopoty. Z poczuciem wykorzystania mojej osoby postanowiłem opuścić zakon i wróciłem do Wrocławia".
Kard. Gulbinowicz w październiku ub. r. skończył 95 lat. W ostatnich dniach, oprócz wzmianki w filmie Sekielskich, głośno jest o kościelnej nieruchomości, jaka za jego zgodną została sprzedana Mateuszowi Morawieckiemu.