Wytykano jej, że nie wie, kiedy Polska wstąpiła do UE, że usunęła unijne flagi z konferencji prasowych po posiedzeniach rządu. Krytykowano ją za kampanię na zalanych przez powódź terenach. Nic jednak nie przeszkodziło Beacie Szydło. Wręcz przeciwnie. Wybory PE pokazały, że w skali kraju nie ma sobie równych polityków. Czy komuś się to podoba, czy nie, mamy do czynienia z fenomenem, który wiele mówi też o naszym społeczeństwie.
"Jest Pani Wielka!", "Pani Beato, gratuluję tak wspaniałego wyniku, najlepszego w skali kraju", "Pani Beato! Dziękuję Pani za prace dla Polski!"– pod wpisem Beaty Szydło na FB, w którym wicepremier dziękuje za poparcie, jest ponad 1300 komentarzy. Tych negatywnych oczywiście również ("Nie wstyd pani?"), ale zachwyt i uwielbienie są gigantyczne.
Wynik Szydło wywołał szok. Na nic zdało się zarzucanie jej hipokryzji i wytykanie starszych wypowiedzi typu: "nie będziemy uczestniczyć w szaleństwie brukselskich elit". Albo zastanawianie się nad jej znajomością angielskiego. Również ocenianie wszystkich politycznych posunięć.
Szydło pobiła rekord. I jakby nie oceniał, zagrała swoim przeciwnikom na nosie.
W chwili, gdy miała 470 tys. głosów, jeden z internautów podsumował, że w skali kraju zdobyła 3,9 proc. głosów. "Jest samodzielnie piątą siłą polityczną w Polsce" – zauważył. A przecież ostatecznie zdobyła głosów aż 525 tysięcy. "Powinna być forsowana przez nas na przewodniczącą PE" – rzuciła już pomysł Krystyna Pawłowicz.
Skąd to się wzięło? Skąd takie uwielbienie?
Księża ogłaszali, że przyjedzie
– Jest bardzo spokojna, opanowana, mówi rzeczowo. Konkretnie odpowiada na pytania. W tym, co robi, widać stanowczość takiej typowej, matki, kobiety. Nie robi niczego pod publiczkę, jest normalna, naturalna – mówi naTemat Elżbieta Wysowska, sołtys Lipnicy Wielkiej w Małopolsce.
Sama głosowała na Beatę Szydło i rekordowy wynik w Polsce wcale jej nie zaskoczył. – Raczej pewne było, że będzie miała najlepszy wynik. W rozmowach przewijało się głównie jej nazwisko – słyszę.
Lipnica Wielka to nieduża miejscowość, którą kandydatka PiS odwiedziła w czasie kampanii wyborczej. Dla mieszkańców było to bardzo duże wydarzenie, ksiądz z ambony ogłosił, że przyjedzie wicepremier. Na spotkanie przyszło bardzo dużo ludzi. Grał zespół, Beata Szydło nawet zatańczyła.
– U nas rzadko ktoś taki się pojawiał. A to jest ważne, by osoby, które oglądamy w telewizji, docierały również do mieszkańców małych miejscowości. Nie obiecywała niewiadomo czego, ale słuchała ludzi. Myślę, że też miało to wpływ, że głosowaliśmy na nią – dodaje pani sołtys.
"Widać, że jest kobietą stanowczą"
Już nawet po komentarzach w sieci widać, że wyborcy Szydło to jej prawdziwi wielbiciele. Nie żaden "jakiś tam" przypadkowy elektorat.
"Gratuluję !!!! Oby więcej było takich kobiet w Polskim kraju jak pani.!!!!!!!!!!!!", "Brawo! Wspaniały człowiek, bardzo dobry premier", "Pani Beatko niech nas Pani godnie reprezentuje" – i tak można w nieskończoność. W tych wpisach ciągle przewija się "Pani Beata" lub "Pani Beatka".
Ona też głosowała na Szydło. – Człowiek ma wrażenie, że jakby miał problem, to mógłby się do niej zwrócić i zostałby wysłuchany. Odpowiedzialna, sprawiająca wrażenie osoby bardzo uczciwej, zwracająca uwagę na zwykłego obywatela. Taka swojska kobieta. Jak członek rodziny – wymienia niemal na jednym oddechu, dlaczego postawiła na nią.
"Na Śląsku dostałaby mniej"
Wielu zwolenników Szydło nie mogło przeżyć, że w ubiegłym roku ją odsunięto i pojawił się Mateusz Morawiecki. Potem, gdy zaczęła pojawiać się w kampanii przed wyborami samorządowymi, widać było, jak na nią czekali. Opozycja mogła uderzać w nią z każdej strony, wielu Polaków mogło dopytywać się, czym ona tak naprawdę się zajmuje, ale w małych miejscowościach witano ją owacją na stojąco.
Czy to prawdziwy fenomen? – Tak, jest to fenomen, ale bardzo prosty. Oczywiście wynika z tego, że Beata Szydło jest wzorem dla kobiet z obszarów bardziej tradycyjnych, rolniczych. Ale jej wysoki wynik w wyborach do PE jest artefaktem wynikającym z tego, że wystartowała w największym, najbardziej ludnym okręgu wyborczym, jakim jest Małopolska plus województwo świętokrzyskie. Gdyby na przykład Beata Szydło wystartowała na Śląsku, to by miała połowę tego wyniku – ocenia w rozmowie z naTemat prof. Jacek Wódz, socjolog polityki z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.
Jego nie wcale nie dziwią takie reakcje kobiet. Wskazuje na to, gdzie i komu Beata Szydło najbardziej się podoba. – To jest coś, w co Polacy nie chcą wierzyć. Ale ona naprawdę odpowiada Polakom małomiasteczkowo-miejskim. Jest zaprzeczeniem modelu kobiety wielkomiejskiej – zauważa.
Dlaczego? – Przede wszystkim nie odpowiada pewnym wzorom elegancji zachowania. Proszę pamiętać, że mieszczaństwo miało to do siebie, że miało od dziecka wpojone pewne wzory zachowania eleganckiego. Ona tego nie ma. Widać po niej, że jest to zupełnie sztuczne. Bywała arogancka. Ale to razi tylko w modelu wielkomiejskim. W modelu miejsko-małomiasteczkowym nie razi, a nawet może imponować – uważa.
"Ona się nie zhańbi"
Anna z Koła Gospodyń Wiejskich przyznaje, że rozdawnictwo, które zarzuca się PiS, nie bardzo jej się podoba. Ale zdania nie zmieni.
– Trzeba coś poświęcić, żeby kraj zmieniał się na lepsze. A zmienia się, bo pojawiają się nowe zakłady pracy, jest spokój. Dla mnie ważne jest też to, że Polska przed nikim się nie płaszczy. Jest dziś państwem, z którym wszyscy się liczą. Mamy swoje zdanie. Bierzemy udział w ważnych wydarzeniach, które mają miejsce w Europie i na świecie. Jesteśmy postrzegani bardzo pozytywnie – tak uważa.
Dlatego Beatę Szydło będzie wspierać: – Z niej będzie przedstawiciel Polski, który się nie zhańbi. Dla mnie skarżenie się na kraj, jak prezentowali niektórzy, to zdrada.
Region jest PiS-owy wiedzą to wszyscy. Ale dlaczego właśnie Szydło, a nie na przykład Patryk Jaki? Jakie ma to znaczenie w regionie, gdzie i tak wygrywa PiS?
– To co innego – odpowiada Elżbieta Wysowska. – Ludzie chcą mieć spokój, pracę, rodzinę, to są sprawy, które ich obchodzą. A ona, jako kobieta, potrafi mówić o zwykłych, codziennych sprawach. Nie używa wielkich słów, tylko zwraca się do ludzi prostym językiem Beata Szydło to prosta, tradycyjna kobieta, która ma zwyczajne podejście do codziennych spraw, ale też ogromną wiedzę wykraczającą poza sprawy Polski. Potrafi przedstawić ją w sposób bardzo zwyczajny. Tak jakby była jednym z nas.
Tak, sądząc po wynikach, uważa pół miliona Polaków. Ale pamiętajmy, że tylko w dwóch województwach.