Komfortowe, intymne i ciche. Kapsuły do spania to coraz popularniejsze rozwiązanie. Dawniej można było spotkać je tylko w Japonii, dziś noc w „tubie” oferują liczne hotele i hostele. Ostatnio też „pudełka do spania” pojawiły się na lotniskach. Mniej czasem znaczy więcej.
– Reakcje bywają bardzo różne. Od nerwowego chichotu i tekstów w stylu „chyba nie chcę mnie pan zamknąć w tej komorze”, przez oburzone zdania „psa bym w tym nie zamknął”, po okrzyki entuzjazmu – opowiada mi pracownik hostelu „Wilson”, który jako pierwszy w swojej ofercie posiadał kapsuły do spania. – Mimo różnych komentarzy pomysł cieszy się dużym powodzeniem. Przyjmujemy wiele rezerwacji specjalnie na kapsuły. Zwykle są to ludzie, którzy podróżują samotnie, ale nie ma reguły. Kapsuła to idealne miejsce dla osoby, która po prostu musi się przespać, jak najniższym kosztem. Dlatego też często wybierają ją osoby, które przyjeżdżają do Warszawy na studia czy do pracy. Nie zależy im na pokoju, stoliku i szafie, gdzie powieszą rzeczy, chcą mieć spokój i wygodne łóżko – tłumaczy mi recepcjonista.
Potrzeba jest matką wynalazku. Pierwszy „kapsułowy hotel” powstał w Osace w 1979 roku. Zaprojektowany przez Kisho Kurosawę hotel miał służyć zapracowanym biznesmenom, którzy licznie zjeżdżali się do miasta. Kapsuła zapewniała im podstawowe potrzeby. Była cicha, wygodna i intymna. W środku znajdował się budzik, telewizor i lampka. Czyli wszystko co trzeba do szczęścia po całym dniu pracy. Komfort i prywatność. Pomysł świetnie się przyjął i zaczął rozprzestrzeniać się, najpierw tylko w Azji, która słynie z zamiłowania do minimalizmu, a później również w Europie. Dziś kapsułowe hotele to standard. Można w nich spędzić kilka nocy, albo wynająć je na krótką drzemkę wciągu dnia. A jak to wygląda w Polsce?
– Wynajmu na godziny nie prowadzimy – opowiada mi recepcjonistka z Wrocławskiego The One Hostel. – Początkowo był taki pomysł, ale z przyczyn higienicznych musieliśmy z niego zrezygnować. W Polsce hotel „na godziny” nie kojarzy się najlepiej. Kapsułę można za to wynająć na całą noc. Cena ze śniadaniem to 40 złotych. To najtańsza oferta w naszym hostelu. Klienci są jej bardzo ciekawi, choć często na ciekawości się kończy. Starsi ludzie mają obawy przed spaniem w kapsule i wybierają bardziej standardowe rozwiązania, ale młodzi chętnie tu nocują. Kiedy śpimy w klasycznym dormsie nigdy nie wiemy z kim wylądujemy w pokoju. Ktoś może chrapać, lunatykować czy po prostu nie ładnie pachnieć. Kapsuła zapewnia maksimum intymności, minimalnym kosztem. I to się ceni – dodaje pracownica hostelu.
Tania i wygodna, to chyba najlepsze określenie kapsuły. Nie dziwne więc, że tego typu rozwiązanie zawędrowało do miejsca, które wyjątkowo go potrzebuje, czyli na lotnisko. W końcu czekanie kilka godzin na lot potrafi być prawdziwym koszmarem. Nie każdego stać na przy lotniskowy hotel i nie każdy ma tyle odwagi żeby zasnąć na ławce w hali odlotów. Kapsuła wydaje się idealnym rozwiązaniem. Póki co tego typu hotele pojawiły się w m.in. w Monachium, Londynie czy Moskwie. Spanie można wynająć na godziny. Kapsuły znajdują się albo w mini hotelach na lotnisku, albo po prostu są wolno stojącymi „pudełkami do spania” tak jak na moskiewskim Szeremietiewie. Najciekawsze jednak wydają się te, które można znaleźć w Dubaju. Nie dość, że można w nich zregenerować siły, to jeszcze informują śpiących w nich pasażerów o terminie odlotu ich samolotu. Zaspanie nie wchodzi więc w grę.
– W hotelu kapsułowym zatrzymałem się w Tokio – opowiada mi Łukasz. – Zrobiłem to z czystej ciekawości. Początkowo trochę się bałem. Myślałem, że to będą takie trumny do spania. Okazało się jednak, że komory są przestronne, z dobrą wentylacją i przyjaznym światłem. Hotel, w którym spałem miał 12 pięter. Dziewięć dla mężczyzn i trzy dla kobiet. Wszystkie w kapsułach. Na dachu było wielkie jacuzzi i łazienki. To było dość niesamowite i surrealistyczne przeżycie – mówi Łukasz.
Hotele kapsułowe to kolejny japoński trend, który przyjął się w Europie. Mimo obaw, ataków klaustrofobii i europejskiego strachu przed małymi pomieszczeniami wydaje się, że to dobre rozwiązanie. W Polsce póki co w kapsule można przespać się tylko w hostelach, ale być może w przyszłości pojawią się też one na lotniskach. W końcu w dobie bankrutujących linii lotniczych i biur podróży nie ma nic lepszego od bezpiecznej kapsuły. Cicha, intymna i tania.