Nowy tydzień, za sprawą doniesień "Rzeczpospolitej", rozpoczyna się od politycznej bomby. Gazeta dotarła do treści wniosku o ułaskawienie, jaki Marek Falenta napisał do Andrzeja Dudy jeszcze z więzienia w Hiszpanii. Falenta grozi, że jeśli nie będzie wolny, ujawni, kto za nim stał w tzw. aferze taśmowej. W liście jako osobę, która namawiała go do organizacji nagrywania polityków PO, skazany biznesmen wymienia Stanisława Kostrzewskiego.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Najpierw PZPR, potem PiS
Były skarbnik Prawa i Sprawiedliwości to jedna z bardziej tajemniczych postaci w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego. Stanisław Kostrzewski, prywatnie ojciec "Perfekcyjnej Pani Domu", czyli Małgorzaty Rozenek-Majdan, był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej aż do jej rozwiązania.
Mimo przeszłości w PZPR, Kostrzewski doskonale poradził sobie po upadku PRL. W 1990 został na krótko urzędnikiem w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Później, w 91 r., został dyrektorem Departamentu Organizacyjnego Najwyższej Izby Kontroli. W wyborach w 1995 zaangażował się w kampanię prezydencką Lecha Kaczyńskiego (Kaczyński zrezygnował wtedy z kandydowania na rzecz Jana Olszewskiego).
W 2000 r. wraz z braćmi Kaczyńskimi zaczął tworzyć Prawo i Sprawiedliwość. Od samego początku był skarbnikiem partii i odpowiadał za finansową stronę kampanii wyborczych. W 2005 był w dużej mierze autorem Agendy 2005, planu zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych oraz Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.
W 2013 r. "Newsweek" pisał, że tak mocna pozycja Kostrzewskiego w partii wynika z tego, że dba on także o osobiste sprawy prezesa. Kostrzewski kontrolował wydatki Kaczyńskiego – od ochrony, po prawników zajmujących się śledztwem ws. katastrofy smoleńskiej. Tygodnik już wówczas przyznawał, że nad skarbnikiem zbierają się ciemne chmury.
W 2014 r. Stanisław Kostrzewski sam zrezygnował z funkcji skarbnika partii. Zaprzeczał jakoby powodem był jego konflikt z prezesem PiS. "Rozwiązanie stosunku pracy nastąpiło z mojej inicjatywy. Przyczyną ku temu nie był konflikt z Jarosławem Kaczyńskim" – informował wówczas.
Miał namawiać do nagrywania
Teraz jego nazwisko powróciło za sprawą doniesień "Rzeczpospolitej". Gazeta opisuje trzeci już wniosek Marka Falenty o ułaskawienie.
Biznesmen skazany na 2,5 roku więzienia za zlecenie podsłuchiwania polityków PO szantażuje, że ujawni, kto stał za aferą taśmową.
W sprawie rewelacji Falenty dochodzenie już prowadzi prokuratura. "Śledztwo ma sprawdzić, czy – jak twierdzi Falenta – do organizacji nagrywania namawiał go Stanisław Kostrzewski, doradca Kaczyńskiego (co ten miał akceptować), oraz czy nieustaleni ludzie z kręgów władzy obiecywali Falencie ułaskawienie za przysługi" – czytamy w "Rzeczpospolitej".
To nie pierwszy raz, gdy nazwisko Stanisława Kostrzewskiego pojawia się w sprawie afery taśmowej. Były skarbnik już rok temu zaprzeczał jakoby miał coś wspólnego ze zleceniem nagrywania polityków PO i ujawnieniem taśm z restauracji "Sowa i Przyjaciele", co miało przynieść wyborczą klęskę przeciwnikom PiS. Kostrzewski zapewniał wówczas, że owszem - zna Falentę, ale nigdy z nim nie rozmawiał.