Tomasz Sekielski nie wygląda, jak większość dziennikarzy telewizyjnych. Autor "Tylko nie mów nikomu" jeszcze niedawno ważył 185 kilogramów i publicznie walczy z nadwagą. To właśnie ona – jak sugeruje jego żona Anna – sprawia, że nie pracuje on już w telewizji, w której są "sami śliczni ludzie".
Tomasz Sekielski stwierdził kilka miesięcy temu, że ma ostatnią szansę na to, żeby zadbać o zdrowie i zrzucić zbędne kilogramy. 45-letni autor głośnego filmu o pedofilii w Kościele "Tylko nie mów nikomu" swoje publiczne odchudzanie zaczął w "tłusty czwartek", kiedy odmówił sobie ostatniego "pożegnalnego" pączka. Wspólnie z trenerem Łukaszem Grassem mają jeden cel – "odchudzić Sekielskiego", a ważący w marcu 185 kilogramów dziennikarz pokazuje swoje postępy we vlogu.
O nadwadze Sekielskiego mówiła w wywiadzie dla magazynu "Uroda Życia" jego żona Anna, która wyznała, że walka dziennikarza z tuszą spotkała się z ogromnym odzewem i przyłączyło się do niego wiele osób. – Nawet niektórzy nasi sąsiedzi, a na Podlasiu dieta to perwersja, bo tu jest kult jedzenia – wyjawiła Sekielska.
Żona dziennikarza wierzy, że Sekielskiemu się uda. – Kiedy go poznałam, ważył niewiele mniej, a wiem, że to i tak nie jest jego maksimum. (...) Wiele razy bardzo się o niego martwiłam. Dzieci, kiedy podrosły, też zaczęły rozumieć, że nie wszyscy tatusiowe tak wyglądają – wyznała.
Jednocześnie Sekielska wyraziła niepokój faktem, że autor "Tylko nie mów nikomu" nie pracuje już w telewizji. Jej zdaniem duży wpływ może mieć na to jego wygląd. – Czasem się zastanawiam, dlaczego ktoś z takim dorobkiem jak Tomek nie jest obecnie związany z żadną stacją telewizyjną. I czy nie jest to przypadkiem rodzaj dyskryminacji z powodu wagi – w kraju, gdzie tak ważny jest wygląd, a w telewizji pracują sami śliczni ludzie – stwierdziła Anna Sekielska.