To były ciężkie miesiące dla Bartłomieja Misiewicza. Były szef gabinetu politycznego resortu obrony i były rzecznik MON od stycznia przebywał w areszcie, ale jak się okazuje, nie tracił tam czasu. "Super Express" podaje, że były polityk PiS miał za kratami okazję znaleźć dla siebie ciekawe zajęcie.
O tym, co Bartłomiej Misiewicz robił za kratami, opowiedział jego mecenas Luka Szaranowicz. – Mój klient mocno zeszczuplał, zrzucił kilkanaście kilogramów. To jest kwestia stresu, taka prawda – przyznał w rozmowie z "Super Expressem".
Prawnik przy okazji zdradził, jakie zajęcie znalazł w areszcie były bliski współpracownik Antoniego Macierewicza.
– Pracował w bibliotece, wydawał książki. To dało mu dość fajny dystans do tego wszystkiego. I patrzy na świat nieco inaczej. Wykonywał obowiązki, które były mu przekazywane. Miał co robić w bibliotece – stwierdził prawnik.
Kłopoty Misiewicza
Bartłomiej Misiewicz opuścił areszt po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji. Były rzecznik MON jest już na wolności, zdążył nawet zabrać głos na Twitterze. Zaapelował, by podawać jego pełne dane osobowe.
To jego pierwsza aktywność na Twitterze od końca stycznia 2019 r. – wtedy zaczęły się problemy. Misiewicz jest podejrzany o to, że jako funkcjonariusz publiczny przekraczał uprawnienia i działał na szkodę spółki Polska Grupa Zbrojeniowa.