Erbnońć to dostać w spadku, żymła to po prostu bułka, a topek to śliczne określenie na nocnik. Gwara śląska to skarbnica słów tajemniczych, dziwnie brzmiących i kompletnie dla reszty Polski niezrozumiałych. Pełno w nich miękkich zgłosek i trudnych do wymówienia wyrazów. Na szczęście jest portal gryfnie.com, który w prosty sposób objaśnia to, co powoli zostaje zapomniane.
– Przez długi czas gwara śląska była trzymana w skansenie – mówi Krzysztof Roksela, założyciel portalu Gryfnie.com. – Żeby mówić po śląsku trzeba było ubrać się w
specjalny strój i wykonywać tradycyjny zawód. Przeszkadzał nam ten wizerunek Śląska, więc postanowiliśmy założyć portal, który gwarę odmłodzi. W końcu gwarą mówimy tu wszyscy, dlaczego więc nie dać jej żyć we współczesnym świecie? – pyta Krzysztof.
Śląskie odrodzenie
Wiosną tego roku Klaudia i jej mąż postanowili dać szansę gwarze i założyli portal gryfnie.com, co znaczy pięknie albo ładnie. Na stronie, która jest cała po śląsku, można znaleźć chociażby słowniczek, przepisy kulinarne i wywiady z ludźmi zaangażowanymi w krzepienie śląskiej kultury. Wszystko w eleganckim, współczesnym layoucie, z ładnymi zdjęciami i w dobrym stylu.
– W moim domu od zawsze mówiło się gwarą – mówi mi Klaudia Roksela. – Niestety, takich domów na Śląsku jest coraz mniej. Gwara w mediach pokazywana jest w nie najlepszy sposób. Ślązak w filmach to krzepki, niezbyt bystry chłopak, którego nikt nie jest wstanie zrozumieć. Złościła mnie ta sytuacja, więc postanowiłam ją zmienić. Zaczęliśmy od założenia profilu na Facebooku. Okazało się, że młodych osób, które kochają gwarę, jest znacznie więcej. Postanowiliśmy więc założyć portal, na którym można dowiedzieć się trochę o śląskiej kulturze, poczytać sobie w gwarze i kupić fajne gadżety, które mają zmienić wizerunek tego regionu. Większość stron pisanych gwarą jest przaśna i byle jaka. Mi zależało na tym, żeby przyciągnąć do siebie fajnych, młodych ludzi, którzy są dumni ze swojego pochodzenia – tłumaczy Klaudia.
Regionalny sukces
Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. W kilka miesięcy profil gryfnie.com polubiło 15 tysięcy osób. Na stronie wymieniają się zdjęciami, piosenkami i historiami. Wszystko po
śląsku. – Nie obyło się oczywiście bez kontrowersji – mówi mi Klaudia. – W końcu gwara jest trudna do uchwycenia. Czasami jedno słowo ma kilka różnych odpowiedników. Na portalu rozgorzały więc dyskusje.
– Ja sama też mam czasem wątpliwości – przyznaje Klaudia Roksela. – Brakuje dobrego słownika polsko-śląskiego, więc swoją wiedzę opieram na tym, co zapamiętałam z dzieciństwa. Pomagają mi też rodzice i bliscy. Okazuje się jednak, że znajomość gwary nie jest tak zła, jak by się tego można było spodziewać. Wiosną zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie dla naszych fanów, turniej gwary. Ku naszemu zaskoczeniu odkryliśmy, że wiele dwudziestoparolatków wciąż świetnie mówi. Trzeba ich tylko ośmielić – dodaje Klaudia.
Odwaga Ślązaka
Ośmielić można na wiele sposobów. Gryfnie.com robi to w rzeczywiście pięknym stylu. Choć ze strony niewiele rozumiem, to zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Można znaleźć tu wszystko, co takiemu gorolowi jak ja jest najbardziej potrzebne. Są przepisy, fajne materiały wideo i wywiady z ludźmi żywo zaangażowanymi w krzewienie kultury Śląska.
– Gwara znów staje się powoli modna – mówi Krzysztof. – Młodzi ludzie mają potrzebę określenia swojej tożsamości. Sam pochodzę z Małopolski, więc nigdy nie będę mówił dobrze w gwarze. Żałuje, bo uważam, że jest ona naprawdę piękna. Myślę, że to od naszego pokolenia zależy, czy przetrwa w takiej postaci czy będzie tylko ornamentem, jakimś odblaskiem przeszłości – tłumaczy założyciel portalu.
Rzeczywiście, w młodych ludziach siła. Klaudia i Krzysztof poświęcają gryfnie.com cały swój wolny czas. Godzinami szukają ciekawych słów, projektują stronę i wyłapują regionalizmy. Dzięki nim wiem już co to forhangi, swaczyna i klajd. Ich portal pozwala odkryć piękne słowa i zanurzyć się w kulturze, która do tej pory dla większości Polaków była tajemnicą. Dzięki gryfnie, znów jest gryfnie. Po prostu.