Na antenie Superstacji doszło do ostrej wymiany zdań. Jan Śpiewak oskarżył Łukasza Warzechę m.in. o reprezentowanie interesów państw arabskich, Rosji oraz Niemiec. Publicysta, kiedy usłyszał te słowa, postanowił opuścić studio.
Nawet rozmowa o zmianach klimatycznych może doprowadzić do tego, że goście w studiu będą się wzajemnie oskarżać i atmosfera stanie się napięta. Tak było ostatnio w Superstacji, gdzie w programie prowadzonym przez Grzegorza Jankowskiego, spotkali się miejski społecznik Jan Śpiewak oraz publicysta Łukasz Warzecha.
Już przed programem było wiadomo, że obaj panowie raczej nie podyskutują w dobrej atmosferze. Napięcie jeszcze podniósł Warzecha, który na Twitterze nazwał Śpiewaka "jednym z naczelnych samochodofobów".
W czasie programu było już tylko gorzej. Były kandydat na prezydenta Warszawy oskarżył dziennikarza o "reprezentowanie interesów państw arabskich i Rosji", a także "niemieckiego biznesu motoryzacyjnego". – Powiedział pan w tej chwili coś, co spowoduje, że za chwilę wyjdę z tego studia – odpowiedział mu Warzecha.
Śpiewak rzucił tylko wymowne "to niech pan wyjdzie", po czym Warzecha opuścił studio.
Potem do sytuacji Warzecha odniósł się na swoim Facebooku i - jak się okazuje - nie zamierza tak zostawić tej sprawy.
"Oskarżenie niezależnego publicysty o to, że występuje w imieniu interesów obcego państwa uważam za jedno z najcięższych możliwych. Ewidentnie godzi to w moją wiarygodność. Dlatego po konsultacji prawnej zdecyduję o dalszych działaniach" – poinformował.
Głos zabrał później także Śpiewak, a dyskusja przeniosła się do sieci. "No niestety Łukasz Warzecha nie wytrzymał, wymiękł i wyszedł ze studia Superstacji w trakcie debaty o globalnym ociepleniu. Czekam na mocniejszych sparingpartnerów" – napisał.