Minister sportu ma długofalowy plan na uzdrowienie polskiego sportu. W 2020 roku Polska na olimpiadzie miałaby zdobyć 20 medali. Choć ważniejszy, niż medale, jest dla Joanny Muchy rozwój WF-u w szkołach.
Pytana o to, co mogłaby powiedzieć Mucha kibicom w 2020 roku, minister stwierdza: "Mam nadzieję, że powiem wtedy, że zrealizowaliśmy 70 proc. planu. Że zamiast 1- medali zdobyliśmy ich na przykład 20" – stwierdza pani minister.
Jak Mucha ma zamiar osiągnąć tak ambitny plan? We współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej będzie proponować różne rozwiązania: konkursy dla nauczycieli na najlepsze zajęcia, postulować zmiany w liczbie godzin WF-u w podstawie programowej
czy wspierać budowę kolejnych sal gimnastycznych przy szkołach. "Nie uznaję zasady, że nie da się nic zrobić" – deklaruje Mucha.
Ten plan, który na przestrzeni najbliższych miesięcy minister będzie dopracowywać ze swoimi doradcami, ma zostać przedstawiony nie tylko MEN-owi, ale też lokalnym samorządom, komisjom sportu, szkołom wyższym, trenerom, dyrektorom szkół, ludziom ze związków sportowych czy z klubów sportowych.
Mucha podkreśla jednak, że lekko nie będzie, bo budżet się kurczy. Na pewno przyszłoroczny będzie mniejszy, niż ten obecny. "Zaczynam więc od tych działań, które można przeprowadzić tanim kosztem albo wręcz bez kosztów" – stwierdza minister w "Wyborczej".
Pani minister, pytana o to, czy nie da się w budżecie wywalczyć 0,5 proc. na sport zamiast obecnych 0,2, stwierdza, że pieniądze są.
Joanna Mucha wyjaśnia też, że od związków sportowych ministerstwo będzie wymagać więcej, bardziej konkretnie i z nastawieniem na "pozyskiwanie szerokiej rzeszy
przyszłych mistrzów" – tak, by wyszukiwanie i wspieranie talentów zaczynało się już wśród dzieci i młodzieży.
A co z następną olimpiadą? Będzie na nią pracować Klub Rio, czyli kontynuacja Klubu Londyn – wspierającego najlepiej rokujących sportowców. Wobec PKOl-u zaś ma zostać zastosowana nowa polityka, która zmusi Komitet do wysyłania tylko tych sportowców, którzy naprawdę mają szansę na medal, a nie są tylko figurantami, dzięki którym PKOl wyciąga pieniądze.
Dotyczyć to będzie również pracy związków sportowych. "Jeśli nie osiągną zakładanych minimalnych wyników – związek będzie musiał zwrócić część dotacji. I nie chodzi tylko o igrzyska, również o mistrzostwa świata i inne imprezy" – zapowiada Mucha.
Ale dla mnie nie to jest najważniejsze. Najważniejsze, gdybym mogła wtedy powiedzieć, że prawie wszystkie dzieci ćwiczą podczas lekcji WF, a dwie trzecie społeczeństwa – w mniejszym lub większym zakresie – uprawia sport.
Sport masowy, uprawiany w celach rekreacyjnych i sport wyczynowy, którego celem jest bicie rekordów i zdobywanie medali, to dwa różne światy. Chcąc zachęcić rzesze Polaków do aktywności fizycznej należy finansować kampanie upowszechniające uprawianie sportu, budować ścieżki rowerowe, inwestować w ogólnodostępną infrastrukturę ułatwiającą podejmowanie aktywności fizycznej. CZYTAJ WIĘCEJ
Joanna Mucha
Minister sportu
Jeśli sformułujemy katalog sportów strategicznych, to rezerwa finansowa się pojawi – związana z mniejszymi dotacjami w pozostałych sportach. Rezerwa będzie jednak niewielka i przeznaczona głównie dla tych dyscyplin, które wybierzemy.
"Gazeta Wyborcza"
Joanna Mucha
Minister sportu
Pytanie brzmi, dlaczego nie ma z tego efektu. Myśli pan, że jak dziś damy dwa razy więcej pieniędzy, to osiągniemy dwa razy lepsze rezultaty? Nie, stracimy te pieniądze, bo polski sport jest niewydolny. Trzeba go zmienić i dopiero wtedy dołożyć pieniędzy. Chodzi o to, aby zmusić osoby odpowiedzialne za ten stan do wykonania pracy.
Ministra Mucha wykorzystując „nastrój olimpijski”, ogłosiła wczoraj plan wyciągnięcia polskiego sportu z zapaści. Przysłuchałem się dokładnie jej konferencji i kategorycznie stwierdzam, że od momentu pozbycia się fryzjerów, zdecydowanie poprawiła warsztat werbalny, nie tracąc przy tym nic z bezpośredniości i uczciwości. CZYTAJ WIĘCEJ