Mówisz "Otwock", myślisz "uzdrowisko"? Jeśli tak, to lepiej zmień skojarzenia. Miasto, do którego niegdyś warszawiacy przybywali w poszukiwaniu wypoczynku i świeżego powietrza, dosłownie tonie w śmieciach. Wystarczy zjechać z głównej drogi, by wpaść na jedno z wielu nielegalnych wysypisk.
– Dokumentuję fotograficznie ten problem od kilku lat. Efektem jest kolekcja zdjęć, które jednak nie oddają sedna sprawy, w Otwocku w zasadzie nie ma miejsca, które nie byłoby pokryte śmieciami, może poza ścisłym centrum. Trudno przejść kilkadziesiąt metrów i nie natknąć się na od dawna niesprzątane odpady – mówi pan Witold, mieszkaniec Otwocka.
Wcześniej mieszkał w Warszawie, ale miał dość spalin i zgiełku wielkiego miasta. Osiadł w Otwocku, bo wydawało mu się taką cichą, spokojną przystanią. – Po okresie wstępnego zauroczenia zacząłem dostrzegać problem, z którym mieszkańcy Otwocka borykają się już od lat. Co gorsza, w ostatnich miesiącach jakby się nasilił – przyznaje nasz rozmówca.
Na zdjęciach widać, że problem rzeczywiście jest poważny. – Niektóre tereny miasta są tak zanieczyszczone, że trzeba mówić już nie o wysprzątaniu ich, ale o rekultywacji. Nie lepiej wygląda sytuacja w otaczających Otwock lasach, podległych nadleśnictwu Celestynów, które są podobnie zanieczyszczone – dowodzi pan Witold.
– Gdy miał do mnie przyjechać gość Niemiec, akurat na drodze dojazdowej do osiedla pojawiły się sterty śmieci. Udało mi się przekonać urzędników, że to będzie straszny wstyd, jak informacja o takim Otwocku pójdzie w świat. Śmieci zniknęły – opowiada. Stwierdził, że wskaże władzom miasta kolejne miejsca, które jego zdaniem przynoszą ujmę temu miastu.
Wspólnie z urzędnikiem otwockiego ratusza sporządzili mapę lokalizacji, w których zalegały góry różnych odpadów. – Wszystkich potem nie odwiedzałem, ale w wielu z tych miejsc śmieci nadal są, tyle samo albo nawet więcej – wyznaje z żalem nasz rozmówca.
Problem jest znany władzom miasta. Część śmieci została wywieziona, ale na ich miejscu pojawiają się kolejne. – To przypomina walkę z wiatrakami – skarżą się urzędnicy. Mimo sporych środków przeznaczonych na walkę z odpadami śmieci zdaje się nie ubywać. Sytuację dodatkowo pogorszyła drastyczna podwyżka cen wywozu śmieci segregowanych, po której więcej osób decyduje się wyrzucać śmieci nielegalnie.
W końcu ktoś wpadł na pomysł i w kilku punktach zamieszczono fotopułapki. Dzięki tym urządzeniom władze miasta monitorują dzikie wysypiska z nadzieją na to, że uda się rozpoznać osoby wyrzucające. Może to być też metoda na ograniczenie wydatków miasta związanych z wywozem śmieci. Złapani na wyrzucaniu odpadów mają być później obciążani kosztami ich usunięcia.
– Na ironię zakrawa fakt, że miasto w ostatnich dniach podniosło opłatę za odbiór śmieci segregowanych o prawie 100 proc. Nie oburzałbym się na to, gdybym miał cień nadziei, że te pieniądze przysłużą się do poprawienia sytuacji – utyskuje pan Witold. Może dzięki fotopułapkom okaże się jednak, że Otwock i okolice znów staną się miejscem, w którym można odpocząć na łonie natury.