W sondażu "Pulsu Biznesu" prawie 2/3 pytanych uważa, że państwo powinno ratować upadające spółki. Eksperci twierdzą jednak, że to absurdalny pomysł. Ale już politycy podkreślają, że wszystko zależy od sytuacji, a rząd mógłby wytworzyć pewne mechanizmy pomocy dla upadających firm.
Aż 60 proc. badanych w sondażu "PB" stwierdziło, że rząd powinien pomagać bankrutom. Mowa, oczywiście, o spółkach prywatnych. Przeciwnych takiemu działaniu jest tylko 23 proc. badanych, a reszta – czyli 17 proc. – nie ma na ten temat zdania.
– Dla mnie zastanawiające jest to, że aż 60 proc. ludzi tak uważa. To absurd. Cała zmiana ustrojowa, którą przeprowadziliśmy te 20 lat temu, polegała chyba na tym, że mamy gospodarkę wolnorynkową – ocenia prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski.
Eksperci przeciwko…
Andrzej Arendarski sprzeciwia się ratowaniu bankrutów, podobnie prof. Andrzej Blikle. – Rząd nie powinien wspierać upadających przedsiębiorstw. Bo czemu państwo miałoby
ponosić koszty nieudanego biznesu? – pyta prof. Blikle.
– Na tym polega wolny rynek, że firmy również bankrutują – dodaje senior znanego rodu. Arendarski zaś dodaje, że jeśli komuś przyszedł do głowy pomysł finansowania takich spółek, to jest to pomysł "idiotyczny i szkodliwy".
Także poseł Ruchu Palikota i członek komisji gospodarki Jacek Najder stwierdza: – Na pewno nie powinno być rozdawnictwa pieniędzy na lewo i prawo. Dawanie pieniędzy na pewno nie, bo to psuje rynek, jest po prostu złe. Taki system już mieliśmy i się nie sprawdził – przypomina parlamentarzysta. – Ale biorąc pod uwagę bilans finansowy i społeczny, państwo powinno stworzyć formy wsparcia dla przedsiębiorców. Upadające spółki oznaczają przecież zwiększoną liczbę roszczeń o zasiłek dla bezrobotnych czy żądania odszkodowań.
…ale są wyjątki
Prof. Blikle dopuszcza tylko jeden wyjątek, gdy rząd powinien pomóc przedsiębiorcom. – Kiedy bankructwo spółki grozi obywatelom, na przykład ciągnie za sobą upadłość podwykonawców – stwierdza profesor. Podkreśla jednak: – Ale taka pomoc mogłaby być udzielana ewentualnie tylko w formie wysoko oprocentowanego kredytu, a na pewno nie dawania pieniędzy.
Również Andrzej Arendarski przyznaje, że w podbramkowych sytuacjach państwo może poratować firmę. – Rząd może, oczywiście, wchodzić w sektory zagrożone i ważne dla państwa. Ale też nie poprzez subsydiowanie, ale na przykład wykup udziałów, tak jak w Stanach Zjednoczonych – zaznacza szef Krajowej Izby Gospodarczej.
Posłowie chcą pomagać pokrzywdzonym
Ten ostatni pomysł – wykupu udziałów – proponuje również poseł Jacek Najder z Ruchu
Palikota. Tyle, że nie w sytuacji, gdy wali się ważna dla państwa spółka, ale gdy przedsiębiorca został oszukany przez nieuczciwych konkurentów bądź współpracowników. – Kiedy ktoś został oszukany, ale jego przedsiębiorstwo przynosi dochody i dobrze rokuje, wtedy państwo mogłoby mu pomóc. Na przykład wykupując część udziałów. Państwu opłaciłoby się kupowanie udziałów w spółkach, które stanowią wartość dodaną w gospodarce – przekonuje Jacek Najder.
Sam pomysł brzmi sensownie i uczciwie, ale Andrzej Arendarski kontruje: – Do takich spraw są sądy. Ci, którzy uważają się za pokrzywdzonych, mogą się zgłosić do wymiaru sprawiedliwości – ocenia prezes KIG. – Co prawda wiem, że sądy w Polsce nie są najszybsze, ale raczej zastanawiałbym się jak przyspieszyć ich działanie, niż pomagał takim przedsiębiorcom np. poprzez udzielenie kredytu.
Kiedy firma upada przez innych
Kredyty udzielane przez państwową agencję bądź pomoc w ich uzyskaniu to także drugi pomysł Jacka Najdera. Uzasadniony tym, że – jak wskazuje poseł – firmy często bankrutują nie ze swojej winy, a przez zatory płatności, gdy jedna ze stron nie wywiązuje się z umowy i nie płaci.
– W związku z tym nie należy dawać pieniędzy, ale ułatwiać przedsiębiorcom dostęp do nich – przekonuje poseł. Jak wyjaśnia, banki obecnie nie sprzyjają właścicielom firm i nie chcą udzielać im kredytów ani pożyczek. – Przedsiębiorcy mają problemy z pozyskiwaniem funduszy, są traktowani po macoszemu – dodaje Najder.
Banki nie udzielają kredytów z różnych powodów: krótkotrwałej działalności firmy czy chwilowego braku płynności finansowej. Z ich strony jest to w jakiś sposób zrozumiałe, ale nadal nie jest to argument za zostawianiem przedsiębiorców na pastwę losu. – A przecież nie jest winą przedsiębiorcy, że ktoś mu nie zapłacił i na skutek tego stracił płynność finansową – stwierdza poseł. – Agencja rządowa mogłaby pomagać w takich sytuacjach, na przykład na czas, do kiedy firma nie otrzyma zaległych wpłat.
Trzeba rozpatrywać każdy przypadek
Najder, który zanim trafił do Sejmu był właśnie przedsiębiorcą, przypomina: –
Pamiętajmy, że przedsiębiorcy w takiej sytuacji nie chcą jałmużny. Oni sobie poradzą, tylko muszą otrzymać należne im pieniądze – tłumaczy poseł Ruchu Palikota. I dodaje: – Do tego małe i średnie przedsiębiorstwa generują lwią część PKB.
Z częścią pomysłów Najdera zgadza się także poseł PiS Grzegorz Matusiak. – Myślę, że do pomysłu pomagania oszukanym mógłbym się przychylić. Państwo jest odpowiedzialne za sytuację gospodarczą i jego rolą jest działać w interesie i pomagać takim oszukanym osobom. Tylko, że musi istnieć przy tym gwarancja, że pieniądze zostaną zwrócone – zaznacza Matusiak, który razem z Najderem zasiada w komisji gospodarki. – Takich firm na pewno jednak nie należy dotować.
Jacek Najder z Ruchu Palikota dodaje jednak, że wszystko trzeba by rozpatrywać indywidualnie: – Pomoc nie należy się każdemu. Jeśli ktoś sobie po prostu nie poradził, to trudno, tak działa wolny rynek.
Poszukuję bankruta (najlepiej seryjnego) do prowadzenia startupu. Idealny kandydat powinien doprowadzić do ruiny kilka wcześniejszych swoich biznesów i kolejnych kilka mieć ochotę wyłożyć w przyszłości. Oczekuję, że osoba taka wyszła z sukcesem z co najmniej jednego projektu, sprzedała go za dobre pieniądze, a następnie zainwestowała ponownie w nieudane startupy. CZYTAJ WIĘCEJ
Bankructwa są w gospodarce rynkowej zjawiskiem oczywistym i nieuniknionym, a w momencie spowolnienia gospodarczego dość powszechnym. Czasem zawodzą zbyt optymistyczne założenia, czasem raptem firma zostaje odcięta od finansowania, na które liczyła, zawsze pretensje można mieć o błędy w zarządzaniu. CZYTAJ WIĘCEJ