Szanowna pani minister, (...) zapytuję, czy zamierza pani zakończyć te żenujące polityczne działania wobec Polski z art. 7 – takimi słowami zwrócił się do Ursuli von der Leyen Patryk Jaki, europoseł PiS. Wcześniej kandydatka na przewodniczącą Komisji Europejskiej zapowiedziała, że nie będzie kompromisów, jeśli chodzi o poszanowanie zasad praworządności.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– UE rozpoczęła upokarzającą procedurę z art. 7 wobec Polski. Ktoś zadecydował, że jest to legalne, gdy np. sędziowie akceptują okradanie ludzi z ich majątków. A z drugiej strony to jest jednak jednak nielegalne, kiedy zwracamy ludziom wpływ na system wymiaru sprawiedliwości – ocenił Patryk Jaki w trakcie dyskusji nad wyborem Ursuli von der Leyen na szefa Komisji Europejskiej. Jego słowa były cytowane w wielu językach.
– Więc proszę, abyście mi państwo podali jeden przykład rozwiązania, które wdrożyliśmy w Polsce, które nie istnieje w jakimś innym państwie członkowskim. Zawsze pada ta sama odpowiedź. Jest to cisza, po prostu milczenie – mówił Patryk Jaki.
Co powiedziała von der Leyen?
Kandydatka na przewodniczącą Komisji Europejskiej po raz kolejny zawiodła Prawo i Sprawiedliwość, które wcześniej ogłosiło kandydaturę Niemki jako sukces Polski. ie będzie kompromisów, jeśli chodzi o poszanowanie zasad praworządności, nie dopuszczę do tego – mówiła Ursula von der Leyen we wtorek w Strasbourgu.W taki sposób pozbawiła złudzeń tych, którzy liczyli na łagodne podejście do państw naginających reguły demokracji.
Von der Leyen zwróciła w przemówieniu uwagę, że Europejczycy wiele lat walczyli o wolność, a praworządność jest najlepszym sposobem, aby wolność chronić. Zapowiedziała, że zadba o to, by wykorzystano pełne instrumentarium na poziomie europejskim dotyczące praworządności. – Będziemy chronić praworządność tam, gdzie będzie łamana. Praworządność to wartość uniwersalna – zapewniła niemiecka kandydatka.
To tylko potwierdzenie tego, co zapowiedziała Ursula von der Leyen niecały tydzień temu. Opowiedziała się za stworzeniem mechanizmu, który pozwoli utrzymać praworządność w państwach członkowskich UE. Zadeklarowała jednocześnie, że KE będzie twardsza w sprawie łamania zasad państwa prawa przez państwa członkowskie.
PiS, ogłaszając sukces, zapomniało też najwyraźniej, że von der Leyen znana była z działań, które nie muszą podobać się zwolennikom konserwatywnej prawicy. Wystarczy wspomnieć o poparciu przez nią małżeństw jednopłciowych. Niemiecki parlament zaakceptował je w 2017 roku stosunkiem głosów 393-226. Podczas, gdy kanclerz Angela Merkel była przeciwko, Ursula von der Leyen głosowała "za".