
Reklama.
Posłowie PiS mieli dostać z Nowogrodzkiej polecenie, by oczarować suwerena. Podobno zaczęli się kłaniać na sejmowych korytarzach dziennikarzom "Gazety Wyborczej". Wszyscy mają być mili, nie atakować ponad miarę opozycji, unikać agresji. Jarosław Kaczyński podczas spotkania z wyborcami w Kuczkach-Kolonii stwierdził nawet, że "ci wszyscy, którzy mówią o jakichś śmietnikach, którzy stosują agresywny język, naprawdę Polsce nie służą".
Aż chciałoby się zakrzyknąć "ale to już było". Już podczas wyborów w 2011 roku Jarosław Kaczyński potrafił być nad wyraz przyjazny. Później po te samą taktykę sięgnięto przy okazji wyborów prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku.
Gdzieś wówczas "zapodział się" wiceprezes partii Antonii Macierewicz. Jakby się rozpłynął we mgle, słuch niemal zupełnie o nim zaginął. Gdy tylko pojawiły się plotki, że kontrowersyjny polityk może zostać ministrem obrony narodowej, natychmiast ogłoszono, że to nieprawda i kandydatem jest Jarosław Gowin. Ile w tym było prawdy okazało się jakiś czas później. Już po wyborach.
Sam Jarosław Kaczyński też nie był wówczas szczególnie aktywny. Na pierwszym planie stali Andrzej Duda, uśmiechający się do wyborców kandydat na prezydenta i Beata Szydło, która miała zostać premierem w przypadku zwycięstwa PiS. Reszta polityków tej partii też się uśmiechała, podobnie jak Duda, a jeśli któremuś wymsknęła się zbyt ostra uwaga pod adresem przeciwników politycznych, to potrafił przeprosić.
Dziś mamy powtórkę z historii. Jarosław Kaczyński planuje zakończyć wojnę polsko-polską, Krystyna Pawłowicz zapowiada koniec kariery politycznej i dziękuje za wspólnie spędzone 8 lat, politycy PiS mają być mili, rzetelni i pomocni. Przynajmniej do wyborów.
źródło: "Gazeta Wyborcza"