Nerwowo robi się we Włoszech. Jak zdradziły na koniec tygodnia tamtejsze media, aktualna koalicja rządząca Italią jest na skraju rozpadu. Sygnały docierające z prawicowo-prorosyjskiej Ligi i populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd sugerują, iż wkrótce Włosi mogą zostać zmuszeni, by ponownie pójść do urn.
"Sukces" z von der Leyen
Dlaczego koalicyjne problemy we Włoszech mogą być interesujące dla polskiej opinii publicznej? Tym razem chodzi nie tylko o przetasowania na szczytach władzy jednego z największych państw Unii Europejskiej. Kryzys na linii Liga (Lega)-Ruch Pięciu Gwiazd (MoVimento 5 Stelle / M5S) zaostrzył się w ostatnich dniach na tle tego samego "sukcesu", z którym coraz większy problem ma rządzące nad Wisłą Prawo i Sprawiedliwość.
Emocje włoskiej elity rządzącej podgrzała rozbieżność w sprawie kandydatury Ursuli von der Leyen na nową szefową Komisji Europejskiej. Jak powszechnie wiadomo, Włosi mieli być po stronie Polski i innych państw, które na Radzie Europejskiej doprowadziły do "utrącenia" lidera holenderskiej lewicy Fransa Timmermansa i zastąpienia go Niemką.
Reprezentujący Włochy na szczycie przywódców państw członkowskich Giuseppe Conte z Ruchu Pięciu Gwiazd najwidoczniej zaskoczył tym ruchem koalicjantów z Ligi - kierowanej przez osławionego Matteo Salviniego (który w Polsce najlepiej kojarzony jest z tego, iż bywał gościem honorowym w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej).
Ostatecznie partie koalicyjne zaczęły obrzucać się oskarżeniami o "zdradę" po głosowaniu w Parlamencie Europejskim, podczas którego europosłowie M5S Niemkę poparli, a salviniści jej kandydaturze się sprzeciwili.
Pozbędą się prorosyjskiego balastu?
Podgrzało to także poprzedni kryzys wokół Ligi. Jak informowaliśmy w naTemat.pl kilka dni temu, media nad Tybrem ujawniły, że populistyczna partia Salviniego prowadziła negocjacje na temat wsparcia jej przez Rosję. Nic więc dziwnego, że nie poparli Ursuli von der Leyen, która stanowczo obchodzi się z Kremlem m.in. w sprawie agresji na Ukrainę.
Według doniesień publikowanych przez renomowane "Corriere della Sera" i "La Repubblica", głównymi aktorami koalicyjnego konfliktu w Rzymie są wicepremierzy. Z Matteo Salvinim coraz ostrzej ma się obchodzić "młody wilk" włoskiej polityki, zaledwie 33-letni Luigi Di Maio, który kieruje resortem rozwoju, pracy i polityki społecznej. W ostatnim czasie Salvini chętnie odgryza mu się, publicznie podważając jego kompetencje i opowiadając o braku zaufania.
Roszada albo wybory
Zdaniem komentatorów włoskiej sceny politycznej, teraz prawdopodobne są dwa scenariusze. Pierwszy zakłada doprowadzenie od upadku aktualnego rządu Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligii w celu powołania nowej koalicji, w której partnerami M5S zostaliby deputowani centrowej Partii Demokratycznej (Partito Democratico/PD).
Druga opcja jest "włoskim standardem", czyli rozpisaniem kolejnych przedterminowych wyborów. Wówczas Włosi mogliby pójść do urn mniej więcej w tym samym czasie, co Polacy.