
Reklama.
Wiceminister Andruszkiewicz - jak to określa tabloid - nieźle potrafi doić. Według ustaleń "Super Expressu" na podstawie oświadczeń majątkowych w 2016 roku polityk wziął z kasy publicznej ponad 35,5 tys. złotych, zaś rok później prawie 28 tys. Natomiast w 2018 roku pobrał on około 24,4 tys. zł z tytułu zwrotu kosztów za paliwo.
– Ryczałt na paliwo przysługuje mi legalnie jak każdemu posłowi – wyjaśnił w rozmowie z "Super Expressem".
Gazeta podkreśliła, że Andruszkiewicz "w tym procederze nie jest jednak odosobniony". Jak się okazuje, tzw. kilometrówki, nie posiadając samochodu, pobiera także posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. Tu jednak skala jest zupełnie inna – rok temu z tego tytułu otrzymała ponad 3 tys. zł.
źródło: "Super Express"