Projektant Piotr Krajewski został brutalnie pobity. Poszkodowany trafił do szpitala w Gdyni z poważnymi obrażeniami – miał połamane kości czaszki, urazy głowy i wybite zęby. Mężczyznę zaatakowano, ponieważ prawdopodobnie został uznany za geja.
Piotr Krajewski w rozmowie z "Super Expressem" opowiedział o kulisach zdarzenia. Do ataku doszło przed północą, kiedy projektant wyszedł do pobliskiego sklepu po papierosy. Wtedy padł ofiarą trzech napastników. Krajewski został pobity i miał nawet stracić przytomność.
– Mimo to bili mnie dalej. Wrzucili mnie w krzaki i przykryli czarnym workiem. Myśleli chyba, że nie żyję – opowiadał dziennikowi. – Myśleli, że jestem gejem. "Lej ciotę" krzyczeli – dodał.
Leżącego Krajewskiego na szczęście ktoś zauważył. Ranny trafił do szpitala w Gdyni, miał połamane kości czaszki, krwiaki i wybite zęby.
Z informacji "Super Expressu" wynika, że żona poszkodowanego o tym, że mąż przebywa w szpitalu, dowiedziała się następnego dnia od policji. Mundurowi podobno nie zajęli się sprawą. Krajewski po wyjściu ze szpitala sam zgłosił się na komisariat.
– Na komendzie usłyszałem, że jest piątek, godzina prawie 17 i czy nie miałem kiedy przyjść. Policjant powiedział, że mam się cieszyć, że żyję i że zbyt prowokacyjnie wyglądam. A monitoringu nie ma, bo kasują go po 30 dniach – wspominał.
Jak jednak poinformował w piątek naTemat.pl asp. szt Jarosław Biały z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, policjanci weryfikują te informacje medialne. "Jeszcze dziś [piątek] funkcjonariusze spotkają sie z mężczyzną żeby szczegółowo wyjasnić tą sprawę" – powiedział.
Krajewski niedawno podzielił się na Facebooku nagraniem, w którym poinformował, że czuje się już o wiele lepiej. Podziękował też za słowa wsparcia, które dostał w trudnym czasie.