Kancelaria Sejmu wyliczyła zryczałtowany koszt przelotów rodziny marszałka Marka Kuchcińskiego z Warszawy do Rzeszowa na około 570 zł. Tyle, że kwota ta w najmniejszym stopniu nie pokrywa kosztów poniesionych przez podatnika. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" zwracają uwagę na bardzo istotny szczegół.
Afera lotnicza z marszałkiem Sejmu jest jednym z głównych tematów ostatnich dni. Marek Kuchciński latał rządowym odrzutowcem Gulfstream z Warszawy do Rzeszowa. Można się zastanawiać, jakie obowiązki służbowe miał co piątek marszałek w Rzeszowie, ale ważniejszym jest pytanie, dlaczego na pokład zabierał członków rodziny, i dlaczego nie zapłacili oni nawet złotówki za to, że latali na koszt podatników.
Marszałek, kiedy już przestał kłamać i przyznał, iż rzeczywiście zabierał najbliższych na pokład samolotu stwierdził, że przecież nie mieli jak zapłacić za bilety, skoro ich nie sprzedawano, a poza tym skoro on leciał, bo mu na to pozwalają przepisy, to obecność na pokładzie członków jego rodziny nie podnosiła kosztów eskapady.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" zauważyli, że przeloty marszałka Sejmu są dokładnie uregulowane instrukcją HEAD. W pogotowiu musi być samolot zapasowy wraz z załogą. Samolot zapasowy oczekuje na lotnisku, gotowy, by w razie potrzeby natychmiast startować z pomocą. To zwiększa koszty.
"Oba samoloty przed rozpoczęciem akcji muszą też przejść próbne przeloty i próby sprawności, z których robione są protokoły. W trakcie postoju – w przypadku lotów do Rzeszowa – było to oczekiwanie na lotnisku, aż Kuchciński skończy weekend - samolot jest zaplombowany i znajduje się pod strażą Służby Ochrony Państwa. Na czas przelotu HEAD odpowiednie instytucje oczyszczają dla bezpieczeństwa korytarz powietrzny. A podczas startu i lądowania w okolicach rzeszowskiego lotniska w Jasionce wstrzymywane są wszelkie loty, nawet samolotów z miejscowego aeroklubu" – podaje "Gazeta Wyborcza".
Kancelaria Sejmu wyliczyła na podstawie umowy z PLL LOT, że zryczałtowana kwota za przelot z Warszawy do Gdańska kosztuje trochę ponad 570 zł. Jednak to fikcja, bo za tyle można kupić bilet na rejsowy samolot, a prawdziwe koszty przelotu Gulfstreamem są o wiele wyższe, liczone w dziesiątkach tysięcy złotych.
Marszałek zadeklarował, że wpłaci pieniądze, których nie zapłacili członkowie jego rodziny za przeloty, na cele charytatywne. Zadeklarował to kilkukrotnie. Kwotę marszałek najprawdopodobniej obliczy jednak na podstawie wyceny podanej przez Kancelarię Sejmu, według której lot kosztuje... 570 zł.