Niepoważne potraktowanie nie tylko mojej osoby – to słowa Iwony Hartwich odnośnie działań Koalicji Obywatelskiej. Liderka protestu rodziców i opiekunów osób z niepełnosprawnościami odrzuciła ofertę startu z siódmego miejsca na liście w Toruniu. Dokładnie wyjaśniła, dlaczego podjęła taką decyzję.
Iwona Hartwich nie będzie kandydować w wyborach do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej. Z jej oświadczenia wynika, że podczas rozmów, na które zaprosił ją "poważny polityk Platformy Obywatelskiej", otrzymała propozycję startu w wyborach z trzeciego miejsca, na co się zgodziła. "Dzisiaj dowiedziałam się, że mam startować z miejsca nr 7. Jeszcze w lipcu zostałam telefonicznie zapewniona, że nic się nie zmieniło" – przyznała.
Liderka ubiegłorocznego protestu podkreśliła, że jej działania od 12 lat związane są z walką o poprawę sytuacji osób z niepełnosprawnościami w Polsce. "Decyzję Platformy Obywatelskiej odbieram jako niepoważne potraktowanie nie tylko mojej osoby, ale również środowiska Osób z Niepełnosprawnościami. Cała sytuacja jest dla mnie bardzo przykra i czuję się oszukana" – nie ukrywała.
Pod postem Hartwich na Facebooku rozgorzała dyskusja na temat jej decyzji. I większość internautów krytycznie oceniła działania liderki protestu. "Czuję się zażenowany. Czy po to Pani z dzieckiem tyle dni strajkowała, żeby zdobyć dobre miejsce na listach wyborczych?" – czytamy w jednym z komentarzy.
Ktoś inny dodał, że Hartwich po prostu "zawiodła wiele osób". "Przecież 7. czy 2., czy 3. w Pani przypadku to żadna różnica, ma Pani poparcie na każdym miejscu. Przecież nie o miejsce tu chodzi".
Jeden z użytkowników próbował sprowadzić autorkę oświadczenia na ziemię. "Niestety, to jest partia. Musi się Pani dostosować. Tak jak inni przy wyborach do europarlamentu. W tej chwili są ważniejsze osoby i ich program" – wyjaśniał.
Co ciekawe, jeszcze 20 lipca Grzegorz Schetyna nie ukrywał swojego zadowolenia z faktu, że Koalicja Obywatelska jest budowana z takimi ludźmi jak Iwona Hartwich.
Dodajmy, że w okręgu toruńsko-włocławskim jedynką ma być Tomasz Lenz, szef regionu kujawsko-pomorskiego Platformy Obywatelskiej. Dwójkę dostanie Domicela Kopaczewska, zastępczyni prezydenta Włocławka, a trójkę poseł Arkadiusz Myrcha.
Nie miała obiecanego miejsca?
Do zarzutów stawianych przez Hartwich odniósł się Tomasz Lenz. W rozmowie z Wirtualną Polską zapewnił, że nie została ona przesunięta na liście.
– Twierdzi, że miała obiecaną trójkę, a może bardziej jej chciała? Nie komentuję tego, bo się znamy i ją szanuję. Jednak dziwię się jej, bo w tym okręgu jest dla nas sześć mandatów. Nic, tylko robić kampanię. Ale jak ktoś myśli tylko o sobie, a nie o odsunięciu PiS od władzy, to szkoda – uciął.
Lenz zauważył ponadto, że Hartwich została umieszczona "na pierwszym wolnym miejscu, czyli siódmym". Z jego wypowiedzi wynika, że to miejsce tuż za posłem Antonim Mężydło, ale przed starostami, burmistrzami i radnymi sejmiku.