Reklama.
Rządząca w kraju partia ma też władzę w wielu samorządach. Platforma Obywatelska skrzętnie korzysta ze swojej pozycji. Widać to doskonale w Warszawie, gdzie 40 proc. radnych pracuje w instytucjach rządowych lub samorządowych. Gdzie władzę sprawują ich partyjni czy koalicyjni koledzy.
Skala jest rzeczywiście spora, ale gdybyśmy w ten sposób podliczyli działaczy PiS czy SLD, podejrzewam, że proporcje pewnie wypadłyby podobnie. (…) Wierzę, że większość z tych osób jest zatrudniona ze względu na swoje kompetencje, a nie przynależność partyjną. (…) Analizujemy na pewno każdy przypadek patologii wskazywany przez media. I na przykład radna PO z Ochoty, która zatrudniła się w ośrodku kultury, już tam nie pracuje. Ale proszę nie wymagać, że wezmę odpowiedzialność za 3 tys. członków warszawskiej PO. Każdy działa zgodnie z własnym poczuciem wartości.
Bezwzględną walkę z patologią zapowiedział niedawno Donald Tusk. Jeśli mówił serio, może zacząć od stolicy. Chyba że do kolejnych wyborów Platforma chce pójść nie pod hasłem: "Nie róbmy polityki, budujmy Polskę", lecz słynnym od czasów afery Rywina esemesem działacza Stowarzyszenia Ordynacka wysłanym do Roberta Kwiatkowskiego: "Chwała nam i naszym kolegom. Ch… precz".