
Paweł Kukiz zdecydował się opisać to, co zazwyczaj pozostaje w czterech ścianach gabinetów politycznych liderów. Szef Kukiz15' zdaje sobie sprawę, że jego ruch może się nie znaleźć w parlamencie kolejnej kadencji. Potwierdza, że podjął rozmowy z potencjalnymi sojusznikami – na pierwszym miejscu był lokator przy Nowogrodzkiej. Jak wyglądały negocjacje?
Pierwsze rozmowy odbyły się w gabinecie Naczelnika na Nowogrodzkiej. Uznałem, że skoro PiS ma największe szanse na wygranie wyborów, to równocześnie jest największym gwarantem wprowadzenia mieszanej ordynacji, bo nie trzeba do tego większości konstytucyjnej. Niestety, Naczelnik nie jest tym zainteresowany. Wręcz przeciwnie. Chce upartyjnić (czytaj „upisić”) Państwo na wzór bolszewicki. I – przysięgam – nie piszę tego złośliwie. Prezes tak centralizuje Państwo, że wkrótce samorządy zostaną poddane kontroli „jedynie słusznej partii” a prezydenci, burmistrzowie i wójtowie podlegać będą wojewodom mianowanym bezpośrednio przez Zakon PiS.
W wyborach parlamentarnych w 2015 r. ruch Kukiz'15 zawarł porozumienie m.in. z narodowcami. Ugrupowanie zdobyło prawie 9 proc. głosów, wprowadzając do Sejmu 42 posłów, w tym choćby lidera Ruchu Narodowego Roberta Winnickiego czy obecnie działającego w PiS byłego lidera Młodzieży Wszechpolskiej Adama Andruszkiewicza.
