
Reklama.
Andrzej Bober napisał: Proszę o wykreślenie mnie z listy członków Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Do SDP należałem jako szeregowy członek prawie pół wieku. W tym okresie obserwowałem jego lepsze i gorsze okresy. Najlepiej wspominam okres stanu wojennego, gdyż wtedy towarzyszyła nam dziennikarska solidarność we wzajemnej pomocy.
W listopadzie 2011 roku szefem SDP został Krzysztof Skowroński. Na jego zastępców wybrano Agnieszkę Romaszewską-Guzy i Piotra Legutkę. Cała trójka to dziennikarze od lat kojarzeni z prawicą.
Andrzej Bober pisze o tym tak: Niestety ostatnio SDP bardziej przypomina mi jakąś partyjną jaczejkę, a nie organizację służącą dziennikarzom w trudnych warunkach transformacji ustrojowej. Odczuwam to tym dotkliwiej, bo przez całe swoje życie nie należałem do żadnej partii politycznej .Ostatnim przejawem tej „partyjnej” działalności było przyznanie przez Piotra Legutkę i Jadwigę Chmielowską ( bliżej mi nie znanych), w imieniu Zarządu Głównego SDP nagrody Hieny Roku dla red.Cezarego Łazarewicza. Mało wtajemniczonym wyjaśniam, że jest to antynagroda służąca piętnowaniu wyjątkowo nagannych zachowań. Cezary Łazarewicz jest moim młodszym kolegą, a jego działalność dziennikarska charakteryzuje się wyjątkową rzetelnością, sumiennością, zawodową klasą. Przyznawanie mu tej nagrody przeczy zdrowemu rozsądkowi, poczuciu elementarnej przyzwoitości i kanonom sztuki dziennikarskiej.
Zobacz także: Łazarewicz nominowany do Hieny Roku za tekst o ojcu Kaczyńskich. "Atakuje mnie partyjna przybudówka"
Godzę się to udowodnić, zdanie po zdaniu, na przykładzie jego artykułu pt „Rajmund Kaczyński. Ojciec braci” ,opublikowanym w „Newsweek’u” 10 sierpnia br. Bo ten właśnie artykuł stał się podstawą dla sądy kapturowego SDP do przyznania red.Łazarewiczowi wspomnianej antynagrody.
Pisaliśmy w naTemat: Kaczyński kontra autor tekstu o jego ojcu. Prezes PiS odpowiada na artykuł naTemat: Czarna propaganda
Kończąc list do SDP dodaje: Osobiście mam dosyć firmowania własnym nazwiskiem takiej działalności, z którą nie chcę mieć nic wspólnego.