Koncert Dody w Białymstoku przejdzie do historii jako gest odwagi i solidarności z osobami LGBT. Jej tęczowa kreacja była szeroko komentowana i podziwiana w internecie. Plany na koncert były jednak jeszcze bardziej śmiałe. W internecie pojawił się zarzut cenzury pod adresem Polsatu.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Po dramatycznych wydarzeniach w Białymstoku, Doda postawiła się homofobom i wyszła na scenę w tęczowej pelerynie. "Dodę można lubić, można jej nie znosić, ale jedno trzeba jej więc przyznać – w przeciwieństwie do innych celebrytów ona się 'nie certoli'" – pisała na łamach naTemat Ola Gersz. Później poznaliśmy nieznane kulisy koncertu.
"Doda uległa cenzurze"
Dla niektórych już sama kreacja była przesadą. Czy mieszkańcy Białegostoku nie mają prawa do chwili relaksu i zabawy bez LGBT? Niedługo, gdy otworzymy lodówkę zaatakuje nas tęczowa flaga! Opamiętajcie się!" – napisała posłanka PiS. Ciekawe jakby zareagowała, gdyby Doda zrealizowała cały plan?
Dostałem mail ze screenem z zamkniętego forum LGBT. Znany bloger napisał o rzekomych kłodach, które pod kłody piosenkarki rzucił Polsat. Z komentarzy wynika, że na scenie wraz z Dodą miały pojawić się jeszcze pary LGBT, a o tęczową pelerynę artystka musiała walczyć z organizatorami.
"Niestety to pokazuje jak bardzo pisowską telewizją stał się teraz Polsat. Szkoda też jednak, że Doda uległa cenzurze i zgodziła się zrezygnować z bardziej czytelnego przekazu tylko po to aby nie stracić kontraktu" – poinformował mnie administrator forum.
Cenzura? Nie do końca
O Polsacie rzeczywiście w ostatnim czasie zwykło się mówić, że sprzyja PiS i zaszła tam "dobra zmiana". Stąd plotka wydawała się prawdopodobna... i jest w niej ziarnko prawdy. Doda faktycznie chciała zaprosić osoby LGBT, ale nie udało się tego zrealizować z innego powodu.
– Doda powiedziała o swoim planie dopiero po próbach generalnych z tancerzami, niemal przed samym rozpoczęciem jej koncertu. Nie zgodziła się na to produkcja ze względów bezpieczeństwa. Nawet nie wiadomo, czy dodatkowe osoby zmieściłyby się na scenie. Nie można było podejmować takiego ryzyka – mówi naTemat.pl przedstawicielka Polsatu.
Nie było też żadnej wojny o tęczową pelerynę. – Artysta ma pełną dowolność w wyborze stroju i choć na samym początku producenci koncertu nie wiedzieli w czym wystąpi Doda, to jej kreacja bardzo się wszystkim spodobała – dodaje.
Napisałem też do managementu Dody w tej sprawie. – Współpraca z produkcją imprezy była bardzo dobra. Żadnych wojen (jak to pan nazywa) nie było. Bardzo miło wspominamy ten koncert. Przygotowanie i organizacja była na najwyższym poziomie – napisał mi Rafał Bogacz.
Tak więc Polsat oficjalnie nie ocenzurował występu Dody. Zresztą, nawet jakby tak było, to nie oszukujmy się: piosenkarka jest na tyle szczera i bezpośrednia, że zaraz by o tym sama głośno powiedziała w mediach.