Podczas sobotniego Marszu Równości, jaki przeszedł ulicami Białegostoku, doszło do pobicia 14-latka. Jeden ze sprawców sam zgłosił się na policję po tym, jak opublikowano jego wizerunek. Teraz, zgodnie z decyzją sądu, trafił na dwa miesiące do aresztu.
W pierwszym w Białymstoku Marszu Równości wzięło udział - według szacunków policji - 800 osób. Przeciwnicy społeczności LGBT, których miało być znacznie więcej, rzucali w uczestników manifestacji kamieniami i butelkami, lżyli ich i opluwali. Jak pokazał wiceprezydent Białegostoku Rafał Rudnicki, wśród "dyrygujących" kontrmanifestacją widać było miejscowych polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Pośród wielu incydentów policja odnotowała między innymi pobicie 14-latka. Na filmie, który szybko pojawił się w sieci, widać, jak grupa mężczyzn bije chłopaka. Policja poprosiła o pomoc w poszukiwaniach. Jeden z napastników sam zgłosił się na policję w towarzystwie adwokata.
Po złożeniu przez mężczyznę zeznań podjęto decyzję o pozostawieniu go w areszcie. Spędzi w nim najbliższe dwa miesiące. Usłyszał zarzut dwóch pobić – m.in. 14-latka. Trwają poszukiwania pozostałych sprawców.
Podczas konferencji prasowej Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk zapewnił, że nikt spośród osób, które dopuściły się przestępstwa podczas Marszu Równości, nie pozostanie bezkarny.