Elżbieta Witek ma zastąpić skompromitowanego aferą samolotową Marka Kuchcińskiego. Tymczasem sama kiedyś sporo jeździła na koszt podatników.
Elżbieta Witek ma zastąpić skompromitowanego aferą samolotową Marka Kuchcińskiego. Tymczasem sama kiedyś sporo jeździła na koszt podatników. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Nieoficjalną, ale coraz bardziej pewną, kandydatką na nowego marszałka Sejmu jest Elżbieta Witek. Wiadomość o jej nominacji opublikowała już Beata Mazurek. Witek ma być odnową wizerunku PiS po jego tąpnięciu w wyniku afery Kuchciński Travel. Czy jednak to kandydatura idealna? Przypomnijmy fakty z przeszłości.

REKLAMA
Na Elżbietę Witek nikt nie stawiał, a jednak to szefowa resortu MSWiA ma być nową marszałek Sejmu. Kuchciński stał się znany z lotów na koszt podatników A Witek... w przeszłości zasłynęła za sprawą jazdy za publiczne pieniądze. Do tego stopnia, że zyskała przydomek "hrabina".
O Witek było głośno wtedy, gdy jechała do Sejmu taksówką przez 460 km. Do takiej sytuacji doszło jesienią 2012 r. Miała wówczas stwierdzić: "Pociąg się zepsuł, nie było nawet miejsc siedzących, więc wie Pan – troje posłów już w tym wieku, w którym się nie wytrzyma 9 godzin. Nikt się nami nie zainteresował. Wzięliśmy więc taksówkę i przyjechaliśmy".
To jednak nie wszystko, gdyż finansową rozrzutność wypominano Witek jeszcze kilka razy. Z przywoływanych przez "Fakt" rozliczeń pieniędzy biur poselskich wynika, że prawdopodobna nowa marszałek Sejmu tylko w 2010 roku wydała na przejazdy samochodem 33,1 tysięcy złotych z publicznych pieniędzy. Z kolei przez pierwsze 10 miesięcy 2011 roku miała tankować za blisko 28,6 tys złotych.