To nie jest debata nad Kuchcińskim, to debata nad Kaczyńskim! Niby się zmieniło, a wciąż jest tak samo. Dziś jest dzień, w którym Małgorzata Kidawa-Błońska powinna zostać marszałkiem, bo inaczej Jarosław Kaczyński zdejmie maskę i będzie urzędował jako marszałek Sejmu – grzmiał Sławomir Nitras z Koalicji Obywatelskiej podczas obrad Sejmu, na których wybierano następczynię zdymisjonowanego po aferze z lotami Marka Kuchcińskiego.
– To naprawdę zaszczyt przedstawić kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Wszyscy wiemy, jak bardzo potrafi zachować bezstronność. Zaufanie do niej mogą mieć wszystkie strony. Taka tradycja już miała miejsce w Sejmie. Przypomnę marszałka Jurka – mówił w imieniu klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras. I już te słowa wywołały nerwowe reakcje polityków PiS.
Poseł opozycji zapewniał, że Małgorzata Kidawa-Błońska wykonywałaby wyroki władzy sądowniczej, czego nie robił Marek Kuchciński. – Sejm otwarty dla obywateli. Małgorzata Kidawa-Błońska zaprosi obywateli, by mogli zobaczyć, jak wygląda tworzenie prawa – mówił Nitras.
Później zaczął wymieniać wszystkie grzechy nie tylko Marka Kuchcińskiego, ale i Jarosława Kaczyńskiego. W tym momencie prowadzący obrady Ryszard Terlecki z Prawa i Sprawiedliwości sięgnął po znane metody i zaczął politykowi opozycji włączać mikrofon.
– Małgorzata Kidawa-Błońska nigdy nie wygoni dziennikarzy do jakiegoś budynku, nie schowa przed dziennikarzami dokumentów, tak jak nakazuje to prawo. Nie zginie nagranie, bo ona rozumie, co to znaczy być drugą osobą w państwie. Ona za blichtr i przywileje nie złamie prawa – zapewnił Nitras, gdy Terlecki przywrócił nagłośnienie.
– Nie ma pan prawa pouczać o moralności, był pan najczęściej karanym posłem tej kadencji – krzyczał Terlecki z fotela marszałkowskiego. – Daję panu słowo honoru, że Polaków interesuje to, co mówię. Kandydat nie może zasłaniać się oficerami Wojska Polskiego. Nie może kłamać. Setki osób było zaangażowanych w te loty – odparł Nitras.
– Panie pośle, ma pan maturę, coś pan chyba skończył – kontynuował w konfrontacyjnym tonie Terlecki. Wówczas na sali słychać było hasła "wolność słowa". – Pan się pomylił, to nie jest debata, to jest przedstawianie kandydatów. Jak pana klub mógł pana wysłać do takiej roli? – mówił prowadzący obrady.
– Mam nadzieję, że będzie to dla ludzi dowód na to, jak wygląda debata w Polsce – zakończył swoje wystąpienie Sławomir Nitras.