Jarosław Kaczyński gościł w niedzielę w Zbuczynie koło Siedlec na pikniku rodzinnym. Prezesa PiS jego zwolennicy zapytali w nieoficjalnej pogawędce, co zamierzać zrobić z "tymi tak zwanymi marszami równości". A odpowiedź Kaczyńskiego raczej była z gatunku tych, które nie ukazują się w oficjalnym medialnym obiegu.
– My się na to jako Polacy nie zgadzamy – powiedziała jedna z kobiet do Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS stwierdził, że gdyby to od niego zależało, "no to byłoby jasne". Ale cały problem w przepisach Unii Europejskiej. – No uchylą nam takie zakazy. Sądy zresztą też uchylą, bo sądy są całkowicie pod wpływem tej ideologii – wypalił.
– Mój brat świętej pamięci, warszawiak, gdy był prezydentem Warszawy, to zakazał. Natomiast, no tu jest sprawa przepisów Unii Europejskiej – nie ukrywał. Dlatego teraz szef PiS widzi inną drogę, spokojniejszą. – To trzeba inaczej, spokojnie ograniczyć to. W ten sposób, żeby to nie niszczyło polskiej kultury, nie niszczyło polskiego Kościoła. I o to będziemy walczyć – ocenił.
Co się działo w Płocku
Prezes PiS odniósł się w ten sposób do sobotniego Marszu Równości w Płocku, na którym po raz kolejny doszło do agresji skierowanej wobec uczestników manifestacji.
Na nagraniach, które udostępniali internauci, widać przeciwników marszu w amoku, choć nie byli przez nikogo prowokowani. Pokazywali na swoje genitalia, symulując masturbację, wznosili wulgarne okrzyki. Próbowali także grozić nagrywającym filmy.