Bogdan Pęk po latach wraca na listy wyborcze PiS. Polityk oskarżany o to, że leżał pijany na korytarzu sejmowym zyskał nowego obrońcę. Poseł Marcin Horała zapewnia, że nie jest przestępstwem, gdy ktoś sobie leży na dywanie...
O Bogdanie Pęku można spokojnie powiedzieć, że to barwna postać polskiej polityki. W swojej karierze był już posłem PSL, europosłem LPR, senatorem PiS. To właśnie jako polityk PiS zasłynął za sprawą zdjęcia, na którym widać jak leży nieprzytomny na korytarzu w hotelu poselskim.
On sam twierdził, że to choroba, choć nie bardzo mógł się zdecydować jaka. Raz tłumaczył się hiperglikemią, innym razem problemami neurologicznymi. W komentarzach pojawiały się jednak doniesienia o pijanym w sztok senatorze przynozącym wstyd swojej partii. W chorobę nie uwierzyli wówczas nawet w PiS i Bogdan Pęk w ostatnich wyborach na listy tej partii się nie dostał.
Teraz to się zmienia. Pęk będzie startować z 23. miejsca na liście krakowskiej. Polityk dostał też wsparcie ze strony posła Marcina Horały. – Leżenie na dywanie to nie przestępstwo. Jest to osoba o dużym doświadczeniu, o dużym dorobku, ciesząca się bardzo dużym poparciem społecznym – stwierdził Horała na antenie TVN24.
– Został pozytywnie zweryfikowany w wyborach samorządowych, uzyskał bardzo duże poparcie, teraz ma tak zwane słabe miejsce, 24. na liście, sami wyborcy będą mieli okazję go ocenić. Jak komuś się pan Bogdan Pęk nie podoba, nie będzie na niego głosował – dodał poseł PiS.
Jednak Pęk zasłynął nie tylko tym, że leżał na dywanie. Gdy dostał od kierownictwa PiS zakaz startu w wyborach i na dłuższy czas zniknął ze sceny politycznej, "odnalazł się" jako członek rady nadzorczej Banku Pocztowego SA. Pęk wystąpił też w programie "Minęła 20" w dyskusji na temat globalnego ocieplenia.
– To jest moim zdaniem największą mistyfikacją w historii ludzkości – stwierdził "ekspert" w TVP Info. Tłumaczył, że w sprawę zamieszane są banki i fundusze inwestycyjne, które namówiono kilka lat temu do zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Pęk tłumaczył, jak to teraz te banki próbują zarobić na histerii związanej z ociepleniem klimatu.