Artykuł Onetu o przedziwnych praktykach w Ministerstwie Sprawiedliwości wywołał wstrząs, szok i niemal trzęsienie ziemi w mediach społecznościowych. Ludziom w głowach się nie mieści, że takie rzeczy są możliwe w Polsce. W instytucji rządowej, która w dodatku powinna stać na straży prawa. Jeśli informacje Onetu się potwierdzą, w MS powinny polecieć głowy. Tak byłoby w każdym normalnym kraju.
Przypomnijmy. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał aranżować i kontrolować akcję, której celem podobno było skompromitowanie szefa największego sędziowskiego Stowarzyszenia "Iustitia" – ustalił Onet.pl. Portal opisuje, jak Piebiak – prawa ręka Zbigniewa Ziobry – miał stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów, którzy sprzeciwiają się wdrażanym przez PiS zmianom w wymiarze sprawiedliwości.
Standardy demokratycznego państwa
To, co pokazała publikacja Onetu, jeży włosy na głowie. Na próżno szukać podobnych przypadków gdziekolwiek na świecie. A tym bardziej w zachodnim demokratycznym kraju, który jest członkiem UE i NATO, który był wzorem demokracji dla innych, w którym nigdy wcześniej nic takiego nie miało miejsca. To jest niewyobrażalne, niepojęte i nie mieści się w głowie w normalnym państwie prawa.
Jeśli wszystko się potwierdzi, jeśli takie praktyki miały miejsce, to chyba przekroczyliśmy jakąś granicę. Hipokryzji i utraty wiarygodności tych, którzy odpowiadają za polski wymiar sprawiedliwości. Standardów, które bardziej przypominają Wschód niż Zachód. Czy ktoś się dziwi, że zewsząd płyną głosy wzywające ministra Ziobrę i jego zastępcę do dymisji?
W internecie wrze. Ludzie domagają się natychmiastowej reakcji premiera Morawieckiego. Jeśli wiceminister tak aktywnie działał na Twitterze, powinien wiedzieć,, jakie reakcje wywołała tu współpraca z kobietą o imieniu Emilia, którą opisuje Onet. Dymisja. Tylko o tym się pisze.
"Szykują się dymisje jak na standardy demokratycznego państwa prawa przystało, prawda Panie Premierze?" – pyta na TT prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Tak robią inni
Dymisji domaga się opozycja. Grzmi o tym Platforma Obywatelska.
W każdym normalnym kraju, w państwie prawa, tak by na pewno było. I było, bo przecież takie przypadki się zdarzają, i to wcale nie tak rzadko. Żaden, trzeba przyznać, nie dotyczył takich praktyk jak hejt czy dyskredytowanie krytyka rządowej polityki.
Tylko w tym roku do dymisji podawali się ministrowie w Kanadzie, Francji, Austrii, Bułgarii...W naturalnej odpowiedzi na skandale, czy nadużycia, które się za nimi ciągnęły. Na zdrowy rozum, tego wymaga zwyczajna, polityczna i ludzka, przyzwoitość.
Mieliśmy dopiero dymisję marszałka Sejmu Marska Kuchcińskiego, ale wszyscy wiedzą, jak była wymuszona. We Francji – mniej więcej w tym samym czasie, w lipcu – do dymisji podał się minister ekologii François de Rugy. Media oskarżyły go o wydawanie wystawnych przyjęć na koszt podatnika, na których podawano homary i drogiego szampana. Wytykano mu wystawne życie. Minister twierdził, że nie ma sobie z żoną nic do zarzucenia, ale szybko zrezygnował, pisząc w oświadczeniu: "Ataki i lincz dokonywany przez media na mojej rodzinie zmusza mnie do wycofania się".
W maju swoim skandalem żyła Austria – z wicekanclerzem, który, jak ujawniły nagrania, oferował państwowe kontrakty rzekomej inwestorce z Rosji w zamian za pomoc przy wyborach. Dymisja była natychmiastowa. Były też przeprosiny. – Tak, to było głupie i nieodpowiedzialne, to był błąd – przyznał Heinz-Christian Strache.
W Kanadzie głośna była dymisja prokurator generalnej i byłej minister sprawiedliwości Jody Wilson-Raybould, a po niej Jane Philpott, bliskiej współpracownicy premiera Justina Trudeau. W tle były zarzuty o polityczne naciski dotyczące dochodzenia w sprawie firmy SNC-Lavalin – więcej o tym pisaliśmy tutaj.
Morawiecki poprosił o wyjaśnienia
I tak powinno być. Żadnego zamiatania pod dywan. Tym bardziej, że w sprawie wiceministra Piebiaka wyłaniają się bulwersujące elementy. Na przykład w jego korespondencji z panią Emilią pojawiają się nazwiska. "Przekazywanie danych osobowych bez upoważnienia to przestępstwo" – punktuje Roman Giertych.
Wiadomo, że premier Morawiecki poprosił wiceministra o wyjaśnienia. Jaka będzie reakcja, trzeba poczekać. Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że na tym etapie jest za wcześnie, by mówić o dymisji.
Ale to wiceminister Łukasz Piebiak sam najlepiej wie, jak było. I sam, zgodnie z własnym sumieniem, powinien odpowiedzieć sobie, czy publikacja Onetu opisuje prawdę. A jeśli tak, jak powinien się zachować.
"Nie wyobrażamy sobie, aby minister Ziobro dalej pełnił swoją funkcję. Osoby, które łamią kręgosłupy polskim sędziom, nadal sprawują funkcje publiczne. Natychmiast powinno rozpocząć się postępowanie dyscyplinarne wobec ministra Piebiaka. Jeżeli Zbigniew Ziobro tego nie wykona, powinien zostać zdymisjonowany". Czytaj więcej